Quantcast
Channel: UWIELBIAM BYĆ KOBIETĄ
Viewing all 654 articles
Browse latest View live

Zużyta trzynastka ...

0
0
... czyli dziś będzie o kosmetykach, których zużycie przypadło na sierpień. Są to głównie produkty pielęgnacyjne. Ale znajdują się tu też dwa okazy z kolorówki. W sumie mogę stwierdzić, że w tym miesiącu jestem zadowolona ze zużyć.


1. BARWAżel pod prysznic i do kąpieli zielone winogrono + kompleks nawilżający FruttoFresco - jego zapach jest bardzo kuszący, a także działanie ma dobre. Dlatego polubiłam ten żel i chętnie jeszcze kiedyś go kupię. Zainteresowanych jego recenzją odsyłam TUTAJ.

2.ALVA dezodorant z kryształu Intensive - jest to produkt naturalny i organiczny, posiada certyfikat Ecocert. Podoba mi się jego działanie. A jedyne zastrzeżenia mam do rozpylacza. Zapewne kupię kolejne jego opakowanie, ale najpierw muszę na to odłożyć trochę pieniędzy, bo nie jest to produkt tani. Więcej napisałam o nim TUTAJ.

3. PHARMACERIS drenujący peeling antycellulitowy do mycia ciała - dobry produkt, ale zdecydowanie za drogi. Cieszę się, że mogłam go wypróbować, ale nie kupię. Jego recenzja pojawiła się TUTAJ.

4. BINGOSPA energizujące algi pod prysznic z zieloną herbatą - ciekawy produkt, więcej na jego temat znajdziecie TUTAJ.



5. VELVETIC PROFI ekspresowy krem do depilacji 3 min - dość dobry produkt. Nie pisałam jednak jego recenzji.

6. FLOSLEK peeling enzymatyczny do stóp - jestem zadowolona z jego działania i zapewne kupię kolejne jego opakowanie. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ.

7. NEUTROGENA skoncentrowany krem do rąk - w końcu udało mi się go zużyć. Jego recenzja pojawiła się TUTAJ.


8. BIOCHEMIA URODYżel hialuronowy - używałam go głównie do twarzy, ale też i do ciała. Mieszałam z kremami i balsamami. Nie napisałam jego recenzji.

9. L'Orient czarne mydło z różą damasceńską - pisałam o nim TUTAJ.

10. L'Biotica ultra nawilżający krem do cery suchej i odwodnionej - bardzo dobry krem. Zapewne kupię go jeszcze kiedyś. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ.

11. SYLVECO brzozowa pomadka ochronna z betuliną - świetny produkt do ust. Zamierzam kupić tą pomadkę jeszcze nie raz. Jednak na razie postanowiłam wypróbować jak się sprawdzi u mnie Carmex. Więcej o tej pomadce przeczytacie TUTAJ.


12. BIOCHEMIA URODY puder bambusowy - mój puder przesypałam do pustego opakowania po pudrze z Vipery. Podoba mi się działanie tego pudru, dlatego kupię go kiedyś ponownie. Jego recenzja pojawiła się TUTAJ. W międzyczasie dostałam puder transparentny matujący z Vipery i to go aktualnie używam. Też bardzo go lubię. Jakby ktoś chciał dowiedzieć się więcej na jego temat, to zapraszam TUTAJ.

13. E.L.F. COSMETICS baza pod cienie - odkąd zaczęłam używać bazy z Artdeco, ta z e.l.f.'a odeszła trochę w zapomnienie. Dlatego postanowiłam w tym miesiącu przyłożyć się do jej zużycia. Jej recenzja pojawiła się TUTAJ.

Najmniejsze zakupy ever :))

0
0
W tym miesiącu potrzebowałam jedynie zakupić nowy antyperspirant. Bardzo polubiłam ten firmy Alva, ale niestety nie dość, że jest dość drogi, to na dodatek musiałabym go zamówić przez internet (co wiąże się z doliczeniem jeszcze kosztów wysyłki). A nic innego akurat nie potrzebowałam, aby przy okazji zamówić razem z nim. Dlatego zdecydowałam się kupić inny - tańszy, który byłby dostępny stacjonarnie. Wybrałam antyperspirant z Adidasa przeceniony na około 9 zł. 



Pozostałe dwa produkty znajdujące się na zdjeciu to zakup nie planowany i przypadkowy. Ale jak najbardziej mnie cieszący :)) Pewnego sierpniowego dnia wybrałam się do apteki wybrać lekarstwa dziadkowi. Czekałam w kolejce i w pewnym momencie, gdy spoglądałam na półki apteczne, moją uwagę przykuły dwa szampony. Pomyślałam sobie, że to niemożliwe, musiało mi się coś przewidzieć. Gdy przyszła moje kolej i wykupiłam lekarstwa, postanowiłam zapytać o te szampony. Okazało się, że dobrze widziałam - to były kosmetyki babuszki Agafii. To coś niespotykanego na moim zadupiu. Postanowiłam kupić je oba. Były to jedyne kosmetyki Agafii dostępne w aptece, bo im się one nie sprzedają, to nie zwozili więcej. A są to: szampon wzmacniający do włosów cienkich i łamliwych oraz delikatny szampon do włosów farbowanych. Każdy kosztował 16,50 zł.

L'Oreal ELSEVE - eliksir odżywczy do włosów

0
0
Od pewnego czasu moja pielęgnacja włosów wzbogaciła się o różne olejki, serum, jedwabie, itp. Dlatego postanowiłam wypróbować jak sprawdzi się u mnie również i ten eliksir Elseve.


Od producenta:
Eliksir Odżywczy Elseve od L'Oréal Paris to produkt pielęgnacyjny, który odżywia i wygładza włosy oraz pomaga chronić je przed codziennym oddziaływaniem szkodliwych czynników zewnętrznych. Bogata formuła o lekkiej, nietłustej konsystencji doskonale odpowiada na potrzeby wszystkich rodzajów włosów, pielęgnując je, dyscyplinując i dodając im blasku oraz miękkości bez obciążania fryzury!

Źródło: opakowanie produktu


Eliksir Elseve znajduje się w szklanej buteleczce o bursztynowym kolorze. Utrzymana jest ona w ładnej i przyjemnej dla oka kolorystyce. Prezentuje się dość elegancko. A dzięki temu, że buteleczka jest przezroczysta widać ile eliksiru nam jeszcze zostało. Niby wydaje się ona być solidna, jednak wolałabym nie ryzykować co by było, gdyby wypadła mi z rąk na podłogę. 
Butelka ta zaopatrzona jest w pompkę, która działa sprawnie i dozuje odpowiednią ilość eliksiru. Pompkę tą można przekręcać i blokować. Jednak mimo tego nie brałabym tej butelki w podroż, bo pompka możne się łatwo odblokować. Dziwi mnie to, że nie ma żadnego dodatkowego korka.


Eliksir jest przezroczysty (przez to ciężko jest mi pokazać go na zdjęciach)i nie jest bardzo gęsty. Ma przyjemny, świeży zapach. Nie jest on jakiś nachalny, ani drażniący. Raczej lekko słodkawy. 
Na moje włosy, które są długości nieco poza ramiona, wystarczy jedna pompka. Jednak mi bardziej pasuje efekt, gdy użyję dwie. Eliksir ten nakładam od połowy długości włosów aż do końców. A resztkę, która zostanie jeszcze na dłoniach wmasowuje od ich nasady.


Używam go na dwa sposoby: na mokre i na suche włosy. W obu tych przypadkach sprawdza się u mnie tak samo - nie zauważyłam, aby dawało to jakąś różnicę w efekcie jego działania. Duży plus tego eliksiru jest taki, że nie odciążył mi włosów. Nawet jak kiedyś wypróbowałam co by było, gdyby użyć go więcej i zaaplikowałam 4 pompki. Jednak taka ilość eliksiru jest niepotrzebna, bo i tak nie daje lepszych rezultatów. Dlatego lepiej używać go oszczędniej, a i tak osiąga się ten sam efekt.

Nie zauważyłam, aby ten eliksir jakoś odżywił mi włosy, ale to może dziać się dlatego, że od kiedy używam oleju arganowego stan moich włosów znacznie się poprawił. Nie są to już tak suche włosy jak były kiedyś. Eliksir Elseve wpływa na nie w ten sposób, że ładnie je wygładza i nadaje nieco blasku. A po wyschnięciu są one bardzo sypkie i miłe w dotyku.

Pojemność: 100 ml

Cena: ok. 40 zł

Skład:
CYCLOPENTASILOXANE (silikon lotny), DIMETHICONOL(silikon łatwo zmywalny łagodnymi srodkami myjącymi), CHAMOMILLA RECUTITA EXTRACT / MATRICARIA FLOWER EXTRACT (ekstrakt rumianku pospolitego), COCONUS NUCIFERA OIL / COCONUT OIL (olej kokosowy), HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL / SUNFLOWER SEED OIL (olej słonecznikowy), NELUMBIUM SPECIOSUM EXTRACT / NEULOBIUM SPECIOSUM FLOWER EXTRACT (ekstrakt z lotosu wodnego),BENZYL ALCOHOL (konserwant), CINNAMAL(składnik kompozycji zapachowych), LINALOOL (składnik kompozycji zapachowej), LINUM USITATISSIMUM FLOWER EXTRACT (ekstrakt lnu zwyczajnego), CAPRYLIC / CAPRIC TRIGLYCERIDE (mieszanina roślinnych kwasów tłuszczowych), GARDENIA TAHITENSIS FLOWER EXTRACT / ROSA CANINA FLOWER EXTRACT  (ekstrakt gardenii), BISABOLOL, GLYCINE SOJA OIL / SOYBEAN OIL (olejek sojowy), PARFUM.

Używałyście już może ten eliksir do włosów ???

Dziś o tym jak nielubiany szampon stał się lubiany

0
0
W grudniu zeszłego roku trafiłam na recenzję tego szamponu napisaną przez Donię. U niej on się niezbyt sprawdził. W komentarzu napisałam, że ciekawi mnie ten szampon, a Donia zaproponowała, że mi go wyśle, bo go już raczej nie wykorzysta. Dokonałyśmy więc wymianki. Tym sposobem trafił do mnie szampon firmy Green Pharmacy Pokrzywa Zwyczajna.


Od producenta:
Tradycja stosowania ziół w leczeniu różnych dolegliwości sięga czasów starożytnych. Wiele niezastąpionych receptur nadal potwierdza swoją aktualność i efektywność. Pokrzywa od wieków pomaga w pielęgnowaniu urody. Wyciąg z liści pokrzywy zwyczajnej stosowany jest do pielęgnacji skóry i włosów skłonnych do przetłuszczania się. Wspaniałe wzmacniające i łagodzące właściwości pokrzywy wyróżniają ją wśród innych roślin stosowanych w profilaktyce wypadania włosów.  



Szampon znajduje się w plastikowej, przyciemnianej butelce z zamknięciem typu klips. Prezentuje się ona ładnie i estetycznie. Jedyny problem jaki z nią mam jest taki, że ciężko wydobywa się szampon, gdy zaczyna się on już kończyć. Niestety nie da się postawić tego opakowania do góry dnem - klips nie jest płaski, tylko wypukły i butelka się przewraca. Poza tym szampon jest gęsty i ciężko spływa. Słabo się pieni i jest średnio wydajny. Ale za to chociaż ma przyjemny, delikatny ziołowy zapach. Wyczuwam w nim pokrzywową nutkę zapachową :))


Zaczęłam go używać i okazało się, że u mnie działał tam samo jak u Donii. Moje włosy po myciu w nim były szorstkie, a przez to kołtuniły się już w trakcie mycia. Poza tym wyglądały na matowe i suche. Nie byłam z niego zadowolona, dlatego odłożyłam go na półkę. Z czasem o nim zapomniałam. Powróciłam do niego ostatnio, ponieważ chciałam go już zużyć. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że aktualnie nieźle sprawdza się do mycia moich włosów. Dobrze je oczyszcza, nie plącze i nie przesusza. Zapewne ma to wiele wspólnego z wprowadzeniem nowych kosmetyków, które w znacznym stopniu poprawiły stan moich włosów. Uważam, że jest do dobry szampon. Ostatnio nawet polubiłam go używać. Jednak nie jest na tyle rewelacyjny, abym zapragnęła kupować kolejne jego opakowanie.

Pojemność: 350 ml

Cena:  ok. 8 zł

Skład: Aqua, Sodium Myreth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Cocamide DEA, Sodium Chloride, Panthenol, Urtica Diocia (Nettle) Extract, PEG-12 Dimethicone, Polyquaternium 10, Citric Acid, Parfume, Benzyl Alcohol, Methylch;oroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellol.

Używałyście ten szampon ???
Jakie są Wasze ulubione szampony pokrzywowe ???

Sally Hansen Hard as Nails Xtreme Wear lakier do paznokci

0
0
Chciałabym Wam dziś zaprezentować lakier, który kupiłam w lipcu. Jest to Sally Hansen Hard as Nails Xtreme Wear Nail Color w odcieniu 92 Ice Coffe.


Jest to brudny róż, który w słońcu mieni się na złoto. Od razu w sklepie rzucił mi się on w oczy, ponieważ spodobał mi się ten kolor. Tak prezentuje się on w cieniu:


Lakier ten ma świetne krycie, bo wystarczy już jedna jego warstwa, aby dobrze wyglądał na paznokciach. Nie robi prześwitów, ani smug. Niektóre lakiery potrzebują 3 lub 4 warstw, aby osiągnąć taki efekt. Dobrze się nim maluje paznokcie, szybko schnie. Tak prezentuje się ten kolor w słońcu:


Jednak jego wadą jest to, że dość szybko zaczyna odpryskiwać z paznokci. Jego cena detaliczna to ok. 20 zł. Ja kupiłam go na promocji za 11,99 zł.

Jak Wam się podoba ten kolor ???

Naklejki wodne na paznokcie - krok po kroku

0
0
To mój "pierwszy raz" z naklejkami wodnymi na paznokcie. Do tej pory nie skusiłam się na żadne, ponieważ miałam obawy, że będzie się je trudno nakładało, że się porozrywają lub zgniotą przy aplikacji. Okazuje się, że są one bardzo łatwe w obsłudze. Skorzystałam z okazji i w ramach współpracy ze sklepem internetowym KKCenterHK wybrałam sobie właśnie naklejki wodne na paznokcie.


Nazwa tego produktu to: N.NAIL Water Decals Nail Art- WDBLE862.
Dostaniecie je - TUTAJ



Jest to panterkowy motyw. Na arkusiku mamy 6 rzędów naklejek - jedna  połowa jest czarna, druga - biała. Teraz tak zastanawiam się co mnie podkusiło akurat na ten motyw. Jest on na tyle prosty, że można wykonać go samemu. Trzeba było wybrać coś bardziej skomplikowanego. Ale mówi się trudno. Przejdźmy teraz do sposobu naklejania tych zdobień.





To wszystko. Teraz możemy cieszyć się naszym zdobieniem paznokci :)) Nie jest to skomplikowane, ani trudne. Wybór wzorów jest ogronmy. Zapewne jeszcze na jakieś naklejki wodne się skuszę. Zwłaszcza, że ich zmywanie też nie stanowi żadnego problemu.

A Wy używałyście już może naklejki wodne na paznokcie ???
___________________________________________________________________

z hasłem: pure-morning123
do 31 stycznia 2014 r.
otrzymacie 10% zniżki na zakupy w sklepie internetowym

L'Oreal Volume Million Lashes Excess Noir

0
0
Mam już kilka sprawdzonych tuszy do rzęs. Jednak lubię też testować i poznawać inne. Jakiś czas temu bardzo lubiłam używać maskarę Volume Million Lashes (tą złotą wersję). Ostatnio zachciałam wypróbować czy bardzo różni się od niej wersja Volume Million Lashes Excess Noir (złoto-czerwona).


Zaczniemy może od kilku słów od producenta:

Objętość bez umiaru. Czerń bez umiaru. Rzęsy którym nie można się oprzeć. Odkryj najnowszą maskarę Volume Million Lashes Excess Noir, która łączy zniewalającą głębie czerni z:

Legendarnym efektem miliona rzęs
Wyjątkowym podkreśleniem spojrzenia
Objętością bez umiaru
 
Zniewalająca głębia czerni dzięki pigmentom „neo-black”.

- INTENSYWNA CZERŃ

Dla najbardziej wyrazistego spojrzenia
- ELEKTRYZUJĄCA OBJĘTOŚĆ
Legendarna szczoteczka dla efektu miliona rzęs
- PRECYZYJNIE ROZDZIELONE RZĘSY
 Optymalna doza tuszu



Maskaraznajduje się w złoto-czerwonym opakowaniu (to właśnie tym czerwonym kolorem odróżnia się od złotej wersji). Prezentuje się ono bardzo ładnie. Ten tusz do rzęs używam już ponad miesiąc i jak na razie nic złego nie dzieje się z opakowaniem - nie porysowało się, ani napisy się z niego nie pościerały.

Początki używania tej maskary były trudne. Zresztą z tą złotą wersją było tak samo. Przy pierwszych użyciach maskara jest zbyt mokra i źle się jej używa. Potrzeba dużo czasu, aby ją odpowiednio nałożyć i otrzymać taki efekt jaki bym chciała. Później (czyli mniej więcej tak po dwóch tygodniach), gdy maskara ta zaczynała gęstnieć używało mi się jej coraz lepiej. Aktualnie świetnie mi się z nią współpracuje.


Jej szczoteczka jest dosyć duża i silikonowa. Jest ona dobrze wyprofilowana. Różni się nieco od tej jaką ma wersja złota - jest dłuższa i nieco cieńsza. Obie używa mi się tak samo dobrze. Kolor jaki otrzymujemy na rzęsach jest intensywnie czarny. Maskara nie osypuje się, nie kruszy. Jednak zdarza jej się odbić na skórze. Ładnie rozdziela rzęsy i je pogrubia. Mi w zupełności wystarczy jak nałożę jej jedną warstwę. 


Podsumowując: polubiłam używać tą wersję mascary. Jest ona dobra i porządna. Jednak najlepiej kupować ją na promocji, bo jej cena standardowa jest dość wysoka.

Pojemność: 9 ml

Cena: ok. 50 zł

Miałyście styczność z tą maskarą ???
A może używałyście którąś z pozostałych wersji maskar Volume Million Lashes ???

The Secret Soap Store - peelingi cukrowe

0
0
Lubię przygotowywać w domu peeling kawowy, jednak od czasu do czasu mam ochotę wypróbować też inne. Będąc jakiś czas temu w SuperPrarmie skusiłam się na dwa peelingi cukrowe do ciała. Bardzo mnie one zaciekawiły, a dodatkowo były na promocji. Kupiłam dwa warianty zapachowe:

pomarańcza z kokosem
róża z migdałami


Od producenta:
Cukrowy peeling do ciała o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych i urzekającym zapachu. Dzięki zawartości masła Shea głęboko nawilża, odżywia i ujędrnia, sprawiając, że ciało staje się zachwycająco miękkie, delikatne i jedwabiście gładkie. Kryształki cukru usuwają martwy naskórek i idealnie wygładzają ciało, masaż pobudza krążenie dotleniając komórki skóry, wspomaga proces regeneracji naskórka.
Sposób użycia: peelingiem kolistymi ruchami masować wilgotną skórę, szczególnie miejsca wymagające regeneracji. Zabieg powtarzać 2-3 razy w tygodniu.


Peelingi znajdują się w okrągłych, zakręcanych, plastikowych słoiczkach. Pozwala to wykorzystać cały produkt, aż do ostatniego ziarenka cukru. Zawartość opakowania zabezpieczona jest wewnętrzną folią ochronną, na której nadrukowane jest logo marki. 


Konsystencja tych peelingów jest troszkę dziwna. Opisałabym je jako "suche". Do tej pory peelingi cukrowe, które używałam były "mokre", tzn. posiadały jakąś bazę żelową, która je scalała. Te peelingi ciężko się rozprowadzają po skórze, a dodatkowo mogą się z niej osypać. Niestety tracą przez to na wydajności. Znikają z opakowania w bardzo szybkim tempie (jeden wystarcza średnio na 8 użyć). To byłoby jedyne do czego mogę się przyczepić do tych peelingów. Tak poza tym to zawierają dużo drobinek cukru, które dobrze złuszczają. Pod wpływem pocierania o skórę zaczynają się topić, ale nie robią tego zbyt szybko. Dzięki temu dobrze usuwają martwy naskórek i wygładzają skórę. Nie wysuszają skóry. Pozostawiają na niej nawilżającą warstewkę, która z czasem wchłania się. Podoba mi się ten efekt. Nie ma tu mowy o żadnym tłustym i nieprzyjemnym filmie na skórze. 


Jeśli chodzi o ich zapachy, to bardzo mi się one podobają - są przepiękne. Wersja pomarańczowa pachnie obłędnie pomarańczowo. Podobno też kokosowo, ale ja tu kokosa nie wyczuwam wcale. Wersja różana z kolei ma śliczny różany zapach. Dusi on zapach migdałów, który nie jest wyczuwalny. Jako bonus dołączone są do tych peelingów odpowiednio kawałki skórki pomarańczy, płatków róży i migdałów. Co wygląda fajnie, ale mi przeszkadza, bo zostaje to potem w wannie.

Pojemność: 200 ml

Cena: ok 18 zł, ja kupiłam je na promocji za 13,99 zł za sztukę

Skład:
- pomarańcza z kokosem: Sucrose, Sodium Chloride, Soybean Oil, Caprylic / Capric Triglyceride, Laureth-4, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Parfum, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Pronus Amygdalus Dulcis Oil, Vitis Vinifera Oil, Silica, Fucus Vesiculosus Extact, Cera Alba, Cocos Nucifera, Benzic Acid, Dehydroacetic Acid, Phenoxyethanol, Poyaminopropyl Biguanide, Ethylhexylglycerin, Citrus Dulcis, d-Limonene, Cinnamal, Linnalool, Benzyl Alcohol, Eugenol.

- róża z migdałami: Sucrose, Sodium Chloride, Soybean Oil, Caprylic / Capric Triglyceride, Laureth-4, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Parfum, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Pronus Amygdalus Dulcis Oil, Vitis Vinifera Oil, Silica, Cera Alba, Rosa Canina, Prunus Dulcis, Benzic Acid, Dehydroacetic Acid, Phenoxyethanol, Poyaminopropyl Biguanide, Ethylhexylglycerin, Citronellol, Geraniol, Linalool.

Używałyście tych peelingów z The Secret Soap Store ???

Olejek Abu Dhabi Kwiaty Emiratów

0
0
Dzięki współpracy z Pachnącą Krainą mogłam poznać kilka ciekawych produktów. Prezentowałam Wam już recenzje szamponu wzmacniającego włosy z tataraku oraz oleju arganowego. Kosmetyki te bardzo lubię używać, a dziś chciałam przekazać Wan moje wrażenia z używania olejku Abu Dhabi Kwiaty Emiratów.

Od producenta:
ABU DHABI to zapach który mogą stosować tak samo kobiety jak i mężczyźni. Tylko w znany sobie sposób tamtejsi perfumiarze robią maceraty i pozyskują zapachy eteryczne z kwiatów, skórek, pestek czy miąższu. Olejek nie tylko perfumuje, ale odżywia i pielegnuje skórę. Olejek Abu Dhabi nadaje się również do kąpieli. Zapach uniesie się w całej łazience i domu. Podczas tej kąpieli będzie można poczuć klimat Dalekiego Wschodu i arabskiej egzotyki
Źródło: kartonik dołączony do olejku


Olejek znajduje się w małym opakowaniu wykonanym z przyciemnianego szkła. Zaopatrzone jest ono dozownik, dzięki któremu możemy odmierzyć odpowiednią ilość produktu. Olejek posiada piękny, słodki i egzotyczny zapach. Jest on dość intensywny. Gdy użyjemy go bezpośrednio na skórę, to na początku jest nieco duszący, ale z czasem zaczyna "uspokajać się" i w tedy możemy rozkoszować się jego zapachem. Jak podaje producent: 
"jest to zapach ogrodów w pałacach i w hotelach Emiratów Arabskich. 
Ogrody są tworzone w taki sposób by zapach upajał 
i by chciało się do takiego ogrodu powrócić. 
Wiele osób, które były na wycieczkach w najlepszych hotelach Abu Dhabi wspominają, 
że zapachy tamtejszych ogrodów są tak urzekające,
że czasem pragnie się czas spędzać tylko w nich. 
Abu Dhabi to zapachy kwiatów takich jak 
Róża, kwiat Lnu, śliwki, figi oraz owoców cytryny, oliwki, figi czy granatu".
 

Olejek ten używam na kilka sposobów:
- do kąpieli - kilka kropli wlewam do wody. Unosi się w tedy jego zapach, ale tylko w okolicach wanny. Aby czuć go było w całej łazience należałoby go użyć nieco więcej. No a ja nie mogę sobie na to pozwolić, bo mam tego olejku tylko 10 ml. Dodatkowo olejek wpłynie dobrze na nawilżenie skóry, bo w trakcie mycia rozprowadzamy go przecież po skórze.
- bezpośrednio na skórę - tak najlepiej mi się go używało. Jest bardzo wydajny - wystarczy użyć kilka jego kropli na dość sporą powierzchnie skóry. Trzeba chwilkę poczekać, aż się wchłonie. Mamy wtedy świetnie nawilżoną skórę, która pięknie pachnie.
- dodawać do innych kosmetyków - czasem dodawałam kręplę do balsamu do ciała. Jednak najlepiej sprawdza się, gdy dodałam go do peelingu kawowego domowej roboty.
- do aromaterapii w komiku na woski - tutaj akurat sprawdził się tak średnio. Po ogrzaniu jego zapach zaczął unosić się po całym pomieszczeniu, ale nie był już tak ładny.

Pojemność: 10 ml

Cena: 6 zł

Dostępnośćsklep internetowy Pachnącej Krainy (klik)

Składniki: olej migdałowy, olej arganowy 5%, maceraty i oleje eteryczne kwiatów, pestek i owoców.

Kraj pochodzenia: Emiraty Arabskie

Znacie ten olejek ???
Używałyście go może ???

LIRENE, Youngy 20+ płyn micelarny z tańczącymi drobinkami z wit. E

0
0
Płyny micelarne to jest to, co najbardziej lubię stosować do demakijażu. Dlatego bardzo zaciekawił mnie ten, który otrzymałam w paczce od Pań Erisek. Pochodzi on z linii Youngy 20+, która jest nowością marki. A producent kusi nas, aby go wypróbować tym, że jest to:
nawilżająca fiesta meksykańska z papają,
która oczyszcza i usuwa makijaż. 
Egzotyczny zapach papai przenosi na werandę meksykańskiej hacjendy, 
gdzie trwa huczna fiesta z lokalnymi mariachi! 
Hola amigos!



Płyn znajduje się w opakowaniu, które ma kształt charakterystyczny dla tej firmy. Jest ono przezroczyste i zamykane na klips. Posiada dozownik, który dozuje odpowiednią ilość płynu. Utrzymane jest w pomarańczowej kolorystyce i posiada ciekawy design. Znajdują się na nim tańczące osoby, a kolorystyka jest bardzo żywiołowa i energetyczna.


Sam płyn niczym ciekawym się nie wyróżnia, bo jest on bezbarwny - tak jak i inne micele. Jednak nietypowe są w nim żółto-pomarańczowe drobinki, które producent nazywa "tańczącymi drobinkami". Ukazują się nam one w całej okazałości, gdy wstrząśniemy opakowaniem. I tak też właśnie należy postępować z tym płynem przed każdym użyciem - wstrząsnąć go, a następnie od razu nanieść na wacik (bo drobinki szybko opadają na dno). W trakcie pocierania wacikiem o skórę, drobinki rozpuszczają się. Nadają skórze delikatne rozświetlenie, co czasem mi się podoba, a czasem denerwuje mnie ten efekt. Drobinki nie barwią skóry - nie jest ona po użyciu tego płynu pomarańczowa lub żółta.


Płyn ten posiada bardzo przyjemny zapach. Określiłabym go jako słodko-owocowy. Jeśli chodzi o kwestie związane z demakijażem, to uplasowałabym ten płyn micelarny jako średniaczka niestety. Nie radzi sobie zupełnie z demakijażem oczu. Nie dość, że trzeba zużyć wiele wacików (czasem nawet aż 4), to na dodatek płyn ten rozciera resztki makijażu na skórze robiąc z nas pandę. Z resztą demakijażu radzi sobie już lepiej - oczyszcza skórę z brudu i resztek podkładu. Dlatego używam go do przecierania skóry twarzy jako toniku. Ważne jest też to, że nie podrażnia, ani nie uczula skóry.

Podsumowując: Jest to ciekawy produkt, który jest przeznaczony do wszystkich typów cery. Mogą go używać nie tylko osoby 20+. Cieszę się, że mogłam go wypróbować, bo lubię ten płyn za jego zapach i to, że dobrze odświeża skórę. Jednak na co dzień potrzebuje micela, który lepiej sobie poradzi z demakijażem oczu.

Pojemność: 200 ml

Cena: ok. 15 zł

Skład: Aqua, Glycerin, Poloxamer 188, Propylene Glycol Panthenol PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Cellulose, Polyaminopropyl Biguanide, Sorbitol, BHT, Disodium Adenosine Triphosphate, Algin, Carica Papaya Fruit Extract, Nymphaea Alba (Water Lily) Root Extract, Bmbusa Vulgaris (Bamboo) Leaf/Steam Extract, Nelumbium Speciosum Flower Etract, Mannitol, Lactose, Hydroxypropyl Methylcellulose, Tocopheryl Acetate, Polysorbate 20, Parfum, butylphenl Methylpropional Linalool, CI 77007, CI 12085.

Używałyście ten płyn micelarny ???
A jeśli nie - to czy on kusi Was ???

Little Hotties Bomb Cosmetics

0
0
Czasem zdarza mi się przypadkowo natrafić na coś fajnego. Ta też było z tymi mini woskami. Zaczęło się od wyprawy do galerii handlowej. Akurat tego dnia znajdowało się tam wiele stanowisk różnych wystawców z branży kosmetycznej - począwszy od oferty na zabiegi pielęgnacyjne w salonach, aż po różne kosmetyki. Na stoisku Organique natknęłam się właśnie na te mini woski. Pani miała ich tam niestety tylko kilka, dlatego skierowała mnie do jej sklepu. Tam właśnie nabyłam mój drugi kominek (za 12 zł) oraz kilka wosków na wypróbowanie ich. Dopiero w domu, gdy zaczęłam szukać informacji na ich temat, okazało się, że weszłam w posiadanie mini wosków zapachowych marki Bomb Cosmatics zwanych Little Hotties


Są one znacznie mniejsze niż np. tarty Yankee Candle - są wielkości monety pięciozłotowej. Mają różne kształty: koła, kwadraty, gwiazdki, itp. Wytwarzane są one ręcznie. Dostępnych jest 42 rożnych zapachów do wyboru, na przykład: cytryna, czarna porzeczka, alpejski las. Używa się je w kominku zapachowym, podgrzewając świeczką tealight.
Do kominka można włożyć jeden taki wosk. Ale fajniej jest je mieszać ze sobą, tworząc ciekawe kombinacje zapachowe, na przykład:

malina z lukrecją + truskawka + żurawina = szał czerwonych owoców
marakuja + tropikalne piaski  + truskawka = smoothie z owoców tropikalnych
magnolia + kwiecisty trawnik + zroszone róże = trawnik po letnik deszczu
trufla z białej czekolady + truskawka + poranna kawa = kawa z nutką truskawek

Podoba mi się ten pomysł. Można  skorzystać z gotowych podpowiedzi producenta lub stworzyć własne wariacje zapachowe. Producent zaleca, aby jednocześnie topić od 2 do 4 mini wosków. 

Informacje o wszystkich dostępnych zapachach, a także jak je łączyć znajdziecie TUTAJ.

Sklepy stacjonarne i internetowe, gdzie możecie kupić te mini woski wymienione są TUTAJ.

Ceny wosków w sklepie, w którym ja je kupowałam są nastepujące:
1 szt. - 2 zł
3 szt. - 5,50 zł
5 szt. - 9 zł
10 szt. - 16 zł
35 szt - 39 zł (kartonik)
Słyszałyście już o tych mini woskach ???
A może miałyście je już ???

SYNESIS - szampon ziołowy

0
0
Na szampon ten skusiłam się dzięki ofercie promocyjnej, która była jakiś czas temu dostępna w sklepie internetowym producenta. Wydał mi się ciekawy, a i jego cena przystępna. 



Od producenta:
Jego receptura oparta jest na wyciągu ze skrzypu polnego oraz na doskonałych składnikach myjących. Dodatkowo zawiera wyciągi roślinne ze świecznicy groniastej oraz lucerny. Szampon zapobiega wypadaniu włosów i dodaje objętości.
Doskonały także dla osób z problemami łuszczycowymi skóry głowy. Szampon ziołowy SYNESIS daje efekt pięknych, zdrowych i sprężystych włosów. Fantastycznie sprawdza się również przy włosach delikatnych i słabych, gdyż jego zastosowanie w cudowny sposób dodaje im siły i witalności. Włosy po umyciu są mocne i zdrowe, bo zyskują nową, silną strukturę. Serdecznie polecamy.


Szampon znajduje się w prostym, plastikowym opakowaniu. Jest ono przezroczyste, dzięki temu widać ile produktu w nim jeszcze zostało. Opakowanie posiada zamknięcie typu klips, które dobrze daje się otwierać i zamykać, a dozownikiem można zaaplikować odpowiednią ilość szamponu. Szata graficzna tego opakowania jest bardzo skromna. Znajduje się na nim tylko nazwa producenta i nazwa produktu, a także liczba 5, która oznacza, że szampon ma 5 głównych składników. Reszta informacji dołączona jest na osobnej kartce.


Szampon ma ciemny kolor - dokładnie taki jaki widoczny jest w opakowaniu. Ma dość rzadką konsystencję, dlatego trzeba uważać, aby nie wylał się poprzez palce. Mimo tego jednak okazuje się być bardzo wydajny, ponieważ nie trzeba używać go dużo. Wystarczy wylać jego niewielką ilość, a i tak świetnie się rozprowadza na włosach i pieni się. Dobrze oczyszcza on włosy, a przy tym nie plącze ich. Po wyschnięciu włosy są miękkie, gładkie i puszyste - nawet jak nie użyję po nim żadnej odżywki. Jedynie wcieram w nie troszkę oleju arganowego i otrzymany efekt jest dla mnie zadowalający. Włosy pozostają długo świeże - mogłabym je myć nawet co 3 dni. Szampon ma ładny, ziołowy zapach, który jest wyczuwalny tylko w butelce. Po myciu na włosach nie utrzymuje się on już.

Na moich włosach zaobserwowałam jeszcze jedno, dodatkowe - nie opisane przez producenta działanie tego szamponu. Jest to dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie, bo do tej pory żaden szampon z moimi włosami tego nie robił. Chodzi mi o to, że produkt ten prostuje mi włosy. Gdy są mokre zawijam je zawsze w turban z ręcznika, aby trochę odciekły. Przeważnie od tego mam pokręcone końce włosów. Po użyciu tego szamponu moje włosy są rozprostowane jakby po użyciu prostownicy.

Pojemność: 300 ml

Cena: 39 zł, ja kupiłam go z 45% zniżką i zapłaciłam za niego 21,45 zł.

Skład: niestety nie jest podany ani na opakowaniu. Na dołączonej ulotce informacyjnej znajduje się tylko informacja, że szampon ziołowy zawiera 5 aktywnych składników: skrzyp polny, pluskwica groniasta, lucerna siewna, gliceryna, coco-glucozyd

Znacie kosmetyki marki Synesis ???
Używałyście może ten szampon ???

Olejek BUSAJNA

0
0
Dziś chcę przedstawić Wam kolejny ciekawy olejek, który otrzymałam od Pachnącej Krainy, a mianowicie olejek Busajna. 

Zaczniemy od tego co to jest olejek Busajna ?
Z ulotki dołączonej do olejku wyczytałam, że: "jest to specjalnie stworzony olejek z mieszanin olejów, maceratów i wyciagów roślinnych, które zostały tak dobrane by pomagały, leczyły, nie zapychały porów, by skóra mogła swobodnie oddychać i mieć odpowiednie nawilżenie, odżywienie w mikroelementy, witaminy, kwasy tłuszczowe. Są to odpowiednio dobrane w proporcjach składniki by nie było ich ani za dużo ani za mało".

Jakie składniki ma w sobie olejek Busajna ?
Skład INCI: 
Limnanthes Alba Seed Oil - olej z nasion Meadowfoam
Simmondsia Chinensis Seed Oil - olej Jojoba
Ribes Nigrum Seed Oil - olej z nasion czarnej porzeczki
Camellia Oleifera Seed Oil - olej z nasion kamelii olejodajnej
Borago Officinalis Seed - olej z ogórecznika lekarskiego
Oleum Amygdalae Dulcium - olej migdałowy
Vitis Vinifera Seed Oil - olej z pestek winogron

Jakie ma właściwości kosmetyczne ?
Olejek Busajna stosuje się w tedy, kiedy skóra zaczyna mieć problemy - jest zmęczona, ma cerę naczynkową, po odchudzaniu lub porodzie jest rozciągnięta, cierpi na różnego rodzaju choroby skórne typu łuszczyca, egzema, trądzik, a do tego jest wysuszona lub produkuje za dużo sebum i trzeba go wyregulować. Olejek posiada wysoką zgodnością biologiczną ze skórą. Dzięki wysokiemu powinowactwu do ludzkiej skóry, łatwo jest wchłaniany. Reguluje wilgotność skóry, regeneruje ją, łagodzi swędzenie. Polecany do skóry dojrzałej, suchej, zniszczonej opalaniem. Działa regenerująco i odmładzająco, poprawia elastyczność skóry, ujędrnia. Polecany jest skórze bardzo suchej, popękanej, wrażliwej i łuszczącej się. 

Jak stosuje się olejek Busajna ?
Stosuje się go jak krem - odrobinę nakłada na twarz lub ciało, rozsmarowuje, wklepuje. 



Jakie są moje wrażenia po używaniu olejku Busajna ? 
Olejek ten ma postać żółtego płynu, a także bardzo przyjemny zapach. Jest on jakby kwiatowy, ale niezbyt mocny i nie utrzymuje się on długo na skórze. Po rozsmarowaniu - jak to z olejkami bywa - długo się wchłania. Dlatego używam go głównie na wieczór. Nie aplikuję go na twarz, tylko na najbardziej wysuszone miejsca na skórze. Świetnie się sprawdza na takie miejsca jak łokcie czy pięty. Dobrze odżywia i natłuszcza skórę, utrzymując ją długo nawilżoną. Właściwie to wszystko co zaobserwowałam odnośnie tego olejku. Miałam go tylko 10 ml, więc nie mogłam z nim za bardzo zaszaleć w różnych sposobach używania go.

Pojemność / cena:
Pachnąca Kraina oferuje dwa warianty pojemnościowe: 

- 10 ml za 5 zł
- 100 ml za 35 zł

Dostępność: sklep internetowy Pachnącej Krainy (klik)


Zaciekawił Was ten olejek ???
A może już go znacie i używacie ??? 

Oddanie kosmetyczne

0
0
Witajcie,

Mam trochę kosmetyków, których nie używam - szkoda, aby tylko leżały. Mogą się jeszcze komuś przydać. Dlatego postanowiłam zorganizować oddanie kosmetyczne. Na początku chciałam zaznaczyć, że są tutaj kosmetyki używane. Ich zużycie nie jest duże, a termin przydatności do zużycia jeszcze długi.


A są to:
- baza pod podkład KOBO - zużycie około 5%
- SEPHORA błyszczyk do ust w odcieniu 22 deep rose-shimmery - użyty dwa razy.
- OLAY hydrożel nawilżający na dzień przeznaczony do skóry tłustej i mieszanej - zużycie ok. 10% 
- ELF sypki podkład mineralny SPF 15 - zużyłam odcień porcelain oraz fair. Odcienie light oraz beige były tylko zesłoczowane.
- MIYO potrójne cienie do powiek, odcień Appletini - zużycie minimalne.
- ESSENCE cień do powiek w kremie z limitowanej kolekcji Cirsus circus - zużycie ok 5%.
- CATRICE szybkoschnący i nabłyszczający lakier nawierzchniowy  - zużycie ok 10%.
- WIBO eliksir z jedwabiem - zużycie ok 10%.
- ESSENCE lakier do paznokci kolor numer 110 modern romance - użyty dwa razy.
- DONEGAL ozdoby na paznokcie - zostało 6 naklejek.
+ dorzucę do tego jeszcze kilka próbek kosmetyków: Joanna Sensual nawilżająco-łagodząca emulsja, BANDI antyoksydacyjny krem pod oczy, BANDI kojący krem dla skóry tłustej, BANDI ECOSKIN CARE kojący balsam do ciała.

Dodam jeszcze, że kolory podkładu E.L.F. prezentują się jak na zdjeciu. Zostały tylko te dwa ciemniejsze odcienie.


Zużycie kremu Olay wygląda tak:


Jeżeli komuś nie przeszkadza, że są to używane kosmetyki, a chciałby je otrzymać wystarczy, że w komentarzu pod postem napisze po prostu słowo CHCĘ. Wszystkie te kosmetyki otrzyma jedna osoba, którą wybiorę na podstawie mojego widzimisię. A co :)) Zgłoszenia przyjmuję przez 6 dni, czyli do 3 października. Myślę, że tyle czasu wystarczy. Wyniki postaram się podać do niedzieli.

Zapraszam wszystkie chętne osoby do zgłaszania się.

Post nie zakupowy, ale paczkowy

0
0
W tym miesiącu okazuje się, że nie kupiłam nic kosmetycznego. Moje zakupy w ostatnim czasie były niewielkie, ale nie spodziewałam się, że dojdzie do tego, że nic nie kupię. Mam wystarczającą liczbę kosmetyków i okazało się, że więcej mi akurat nie było potrzeba. Skupiłam się raczej na zużyciach.
Jednak mimo wszystko coś nowego trafiło do mnie za sprawą KKcenterHk. Mogłam sobie znów coś wybrać i skusiłam się na stempelek i płytkę do zdobienia paznokci. Jak do tej pory oglądałam tylko wiele takich zdobień. Chciałam sama wypróbować jak się używa tych stempelków :))



Zużycia z września

0
0

1. OLEJEK BUSAJNA -  jego recenzje pisałam niedawno. Znajduje się ona TUTAJ.

2. OLEJEK ABU DHABI - ten olejek również już mi się skończył. Jego recenzja jest TUTAJ.

3. LIRENE - żel pod prysznic - na razie zużyłam zapach, który najbardziej mi się spodobał spośród trzech wariantów. Jest to kusząca gruszka. Jeśli chcecie poczytać o tych żelach pod prysznic, to zapraszam TUTAJ.

4. NONI CARE - krem do mycia twarzy - jest to ciekawy kosmetyk, który chętnie jeszcze znów poużywam. Jego recenzja pojawiła się TUTAJ.

5. THE SECRET SOAP STORE - peelingi cukrowe - jak zobaczę je na jakiejś promocji, to chętnie się na nie skuszę. Dlaczego - pisałam o tym TUTAJ.



6. La VITTA - szampon regenerujący bezslesowy super delikatny z olejkiem arganowym - nie sprawdził się on na moich włosach. Dlatego zużyłam go do mycia samochodu oraz kilku dywanów. Czemu go nie polubiłam napisałam TUTAJ.

7. BEBEAUTY - płyn micelarny - nie jest taki zły, ale wolę inne micele. Pisałam o nim TUTAJ.

8. GREEN PHARMACY - szampon pokrzywa zwyczajna - z tym szamponem wiąże się historia pod tytułem: Jak nielubiany szampon stał się lubiany. A opisałam to wszystko TUTAJ.


Zabrałam się również za zużycie kilku próbek. Nie są to może to duże zużycia, ale powoli do przodu :))

O trudnej miłości do podkładu Bourjois Healthy Mix Serum

0
0
Kupiłam go na jednej z promocji -40%, które były w Rossmannie. Od pewnego czasu bardzo chciałam go wypróbować, bo wiele recenzji na jego temat się naczytałam. Jednak wiadomo, że najlepiej jest sprawdzić samemu jak dany podkład się spisze u nas. 


Znajduje się on w plastikowej butelce - dość dobrze i solidnie wykonanej. Ma ona ciekawą szatę graficzną. A także zaopatrzona jest w wygodną w użyciu pompkę, którą łatwo dozuje się odpowiednią ilość podkładu. Jakoś za specjalnie nie wczytywałam się w obietnice producenta. Dlatego nie za bardzo przejęłam się wzmianką o błyszczeniu, które daje ten podkład: "uwalnia i podkreśla naturalny blask skóry dzięki bogatej w witaminy formule." Pierwsze moje kontakty z tym podkładem były z tego powodu dla mnie koszmarem. Wystarczy mi już, że moja skóra w strefie T się świeci, a po aplikacji tego podkładu świeciła mi się cała twarz. Denerwowało mnie to okropnie. Nie chciałam go przez to używać. Jednak z czasem przyzwyczaiłam się już do tego blasku na skórze - używam na niego po prostu więcej pudru matującego i jakoś to się równoważy.


Wybrałam najjawniejszy odcień tego podkładu, czyli numer 51 Light Vanila. Bardzo jestem z tego odcienia zadowolona. Jest to jeden z nielicznych podkładów, który tak świetnie wpasowuje się do odcienia mojej skóry. Nie muszę kombinować i mieszać go z innymi podkładami. A gdy nałożę go tylko na twarz, to nie odcina się skóra twarzy od szyi. Ma on śliczny zapach. Taki świeży i jakby kwiatowy.  Bardzo mi się on podoba, bo nie jest on ani ostry, ani drażniący. Jego konsystencja jest dosyć lekka, jest bardzo płynny. Dobrze rozprowadza się go po skórze. Nie jest podkładem mocno kryjącym. Raczej słabo kryjącym w kierunku do średnio kryjącego. Zależy ile jego warstw użyjemy, bo bardzo fajnie można nakładać kilka jego warstw bez uzyskiwania efektu maski. Ja najczęściej aplikuję jego jedną warstwę, bo więcej nie potrzebuję. Na niedoskonałości trzeba użyć jeszcze  korektora. Podoba mi się w tym podkładzie to, że nie podkreśla suchych skórek, ani porów skóry


Nie lubię nakładać go palcami. U mnie najlepiej sprawdza się do aplikacji pędzel z Sephory - ten, który oryginalnie przeznaczony był do podkładów mineralnych. Trwałość tego podkładu jest średnia. Daje tu o sobie znać to, że często podpieram głowę na rękach, przyczyniając się tym się do szybszego starcia podkładu ze skóry. Ale mimo wszystko i bez tego znika z czasem w wielu miejscach z twarzy.

Podsumowując: na początku byłam przerażona tym podkładem - przez ten efekt blasku na skórze, który daje. Myślałam sobie dobrze, że kupiłam go na promocji, bo gdybym kupiła go po cenie standardowej, to bym się załamała, że tyle pieniędzy w błoto poszło. Jednak z czasem przyzwyczaiłam się do tego podkładu i polubiłam go używać. Fajny jest na okres letnio-wiosenny. Ale na zimę rozglądam się za innym podkładem.

Pojemność: 30 ml

Cena: ok 50-60 zł (ja kupiłam go na promocji -40% i zapłaciłam za niego 35,99 zł)

Skład:PEG-10 Dimethicone • Butylene Glycol • Aluminum StarchOctenylsuccinate • Phenoxyethanol • Sodium Chloride •Disteardimonium Hectorite • Disodium Stearoyl Glutamate •Dimethicone Crosspolymer • Tocopheryl Acetate • Glycerin • AlcoholDenat. • Parfum (Fragrance) • Panthenol • Aluminum Hydroxide• Litchi Chinensis Pericarp Extract • Silica • Lycium Barbarum FruitExtract • Pantolactone • Punica Granatum Extract • PotassiumSorbate • Sorbic Acid [+/- (May Contain) : CI 77007 (Ultramarines)• CI 77019 (Mica) • CI 77491, CI 77492, CI 77499 (Iron Oxides)• CI 77891 (Titanium Dioxide)] 10BMT001-1.

Używałyście już Healthy Mix Serum od Bourjois? 
Co o nim myślicie?

Oddanie kosmetyczne - wyniki

0
0
Osoby zainteresowane tymi kosmetykami zapewne zastanawiają się do kogo one trafią. 


Moje widzimisię zadecydowało, że otrzyma je

 żaneta serocka    

 Mam nadzieję, że przydadzą Ci się one. 
Czekam teraz na wiadomość z danymi do wysyłki. 
Przyślij mi je na adres: pure-morning-blog@wp.pl

Goodbye Damage, czyli dziś będzie o szamponie wzmacniającym włosy

0
0
Zapewne słyszałyście już o tej nowej gamie kosmetyków firmy Garnier. Zapewne widziałyście już też tą reklamę:


Prezentuje ona linię Goodbye Damage, czyli kosmetyki do włosów bardzo zniszczonych z rozdwojonymi końcówkami. Moje włosy nie są aż w tak złym stanie, ale zaciekawił mnie ten szampon wzmacniający włosy i zachciałam go wypróbować. Bardziej tak profilaktycznie.

Znajduje się on w butelce, która ma charakterystyczny dla tej firmy kształt. Posiada też wygodny w użyciu dozownik. Od innych szamponów odróżnia go mocny i rzucający się w oczy pomarańczowy kolor opakowania. Szampon ma kremową, średnio gęstą konsystencję. Ma on biały kolor, mieniący się nieco na perłowo. Dobrze rozprowadza mi się go na włosach, nieźle też się pieni. Dzięki temu jest bardzo wydajny. Jego zapach jest owocowy, nieco słodkawy - bardzo przyjemny dla nosa. Szampon ten dobrze myje i oczyszcza. Nie zdarzyło się, aby plątał mi włosy. Nie używam go codziennie, ponieważ powodował przyklapnięcie moich włosów. Co wyglądało niezbyt ładnie. Stosuję go zamiennie z innymi szamponami. Wtedy sprawia, że włosy są wygładzone i mniej się puszą.
Do obietnic producenta: "cofnij w 1 tydzień niemal rok uszkodzeń włosów" podchodzę sceptycznie. Nie spodziewam się po szamponie takich cudów. Jak na razie też nie zaobserwowałam nic takiego, ale to dlatego, że moje włosy nie są w złym stanie. Po prostu szamponu tego przyjemnie się mi używa na co dzień. Dzięki czemu moja pielęgnacja włosów zyskała kolejny dobry szampon.

Pojemność: 250 ml

Cena: ok 10 zł

Skład: Water, Sodium Laureth Sulphate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lauryl Sulphate, Glycol Distearate, Sodium Chloride, Amodimethicone, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Niancinamide, Sugarcane Extract, Sodium Benzoate, Hydrolyzed Vegetable Protein PG-Propyl Silanetriol, Sodium Hydroxide, PPG-5-Ceteth-20, Trideceth-6, Salicylic Acid, Limonene, Camellia Sinensis Leaf Extract, Linalool, Benzyl Salicylate, Benzyl Alcohol, Apple Fruit Extract, Carbomer, Pyridoxine HCI, Citric Acid, Cetrimonium Chloride, Butylphenyl Methylpropional, Lemon Peel Extract, Hexyl Cinnamal, Phyllanthus Emblica Fruit Extract, Fragrance.

Pozostałe produkty z gamy Fructis Goodbye Damage to:


- Serum na rozdwojone końcówki
- Ekspresowa kuracja
 - Odżywka wzmacniająca
- Maska głęboko odbudowująca

Używałyście już produktów z gamy Fructis Goodbye Damage ???
Jak się u Was sprawdziły ???

OLSSON wosk do włosów

0
0
Nie stosuję na co dzień tego typu kosmetyków do stylizacji, ponieważ źle wpływają na moje włosy. Powodują ich szybsze przetłuszczenie lub wysuszenie. Jednak, gdy na spotkaniu blogerek dostałam wosk do stylizacji włosów, który nie zawiera perfum, parabenów i barwników ucieszyłam się z niego i postanowiłam wypróbować.


Wosk znajduje się w plastikowym słoiczku. Są na nim wszystkie potrzebne informacje takie jak: sposób użycia, data ważności czy skład. Przeznaczony jest zarówno do krótkich, jak i długich włosów. Opakowanie utrzymane jest w biało-niebieskiej kolorystyce, która jest prosta i oszczędna. Wewnątrz wosk zabezpieczony jest folią zabezpieczającą.


Bardzo dziwne w nim jest to, że już od pierwszego otwarcia na jego powierzchni znajdują się kropelki jakiegoś płynu. Widoczne są one tam cały czas i jak do tej pory jeszcze nie zniknęły. Wosk jest szary i ma bardzo zbitą konsystencje. Przez co bardzo trudno jest mi go wydobyć z opakowania. Najczęściej wygrzebuję go paznokciem lub jakąś szpatułką. Na dłoniach rozciera mi się go równie topornie. Mam również problemy z jego aplikacją na włosy. Bardzo trudno jest mi odmierzyć odpowiednią ilość tego wosku. Właściwie, to jeszcze ani razu to mi się nie udało. Gdy użyję zbyt mało wosku - nie trzyma on w ogóle włosów, które układają się tak jakby go nie było. Jeśli natomiast nałożę go za dużo, to okropnie oblepia włosy. Wyglądają one na mocno przetłuszczone i trzeba je zaraz myc.
Mając na uwadze powyższe moje doświadczenia z tym woskiem niestety muszę stwierdzić, że nie sprawdził się on u mnie. Jednak do utrwalenia swojej fryzury używał go mój szwagier. Pytałam go o wrażenia i okazało się, że jest z niego zadowolony. Dlatego postanowiłam przekazać mu ten wosk.


Pojemność: 75 ml

Dostępność: sklep internetowy producenta: http://www.olssoncosmetic.pl/produkty.html

Cena: 49 zł

Skład:Petrolatum, Kaolin, Cera Alba, C12-15 Alkyl Lactate, Hydrogenated Polydecenne, Propylene Glycol. 

Używałyście może ten wosk do włosów ??? 
Jeśli tak - jakie są Wasze wrażenia ???
Viewing all 654 articles
Browse latest View live