Quantcast
Channel: UWIELBIAM BYĆ KOBIETĄ
Viewing all 654 articles
Browse latest View live

Wakacyjne zdobycze kosmetyczne

$
0
0
Były zużycia, pora więc na prezentację kosmetyków, które zasiliły moją kosmetyczkę w lipcu i sierpniu.


W Super-Pharmie kupiłam na wyjazd do Chorwacji coś do ochrony przed słońcem. Mój wybór padł na Biodermę Photoderm MAX Spray SPF 50 przecenioną na 38,99 zł. Dodatkowo dostałam emulsje po opalaniu Bioderma Photoderm Apres-soleil za 1 grosz. Kupiłam też Panthenol 10 % za 9,99 zł.


Dwa kosmetyki marki Dermactol trafiły do mnie niespodziewanie. Mój mąż kupował coś na allegro i od sprzedawcy otrzymał jako gratis maskarę Pump Up oraz podkład Caviar Long Stay w odcieniu numer 2. Jest on dość ciemny i na początku nie wiedziałam co z nim zrobić. Po powrocie z Chorwacji okazało się, że w sam raz pasuje teraz do odcienia mojej skóry. Kończy się mój puder z Lily Lolo. Chciałam wypróbować teraz jakiś inny, dlatego zdecydowałam się na puder bambusowy z jedwabiem z Paese. Kosztował on 28,80 zł.


Dwa suche szampony Batiste to efekt promocji, która miała miejsce jeszcze w lipcu w Biedronce. Można je było kupić za ok 11 zł. Postanowiłam wypróbować wodę termalną Uriage, o której słyszałam wiele dobrego. Kupiłam ją na promocji w Super-Pharm za 13,99 zł.


Kolejne zakupy z Super-Pharm, gdzie skusiłam się na:
- serum przyśpieszające wzrost rzęs 4 Long Lashes, bo było na świetnej promocji za 39,99 zł. 
- Auriga Flavo-C serum, które miałam już kiedyś i byłam z niego bardzo zadowolona. Było na promocji za 55,99 zł,
- Evree regenerujące serum do stóp oraz serum do rąk za 4,49 zł każde.

W Rossmannie natomiast kupiłam wodę perfumowaną Elizabeth Arden Green Tea przecenioną na 49,99 zł za 100 ml.

Trochę chaotyczne ułożone te zakupy, ale musiałam sobie przypomnieć co i gdzie kupiłam, bo mi się to trochę pomieszało.

TAG: Piękno tkwi w detalach

$
0
0
Do tego TAGu nominowała mnie patka już dość dawno temu. Powoli zaczęłam zabierać się za odpowiedź. Jednak potem okazało się, że będę mieć remont w pokoju, dlatego postanowiłam zrobić ten TAG jak już będzie po wszystkim. Remont się skończył, więc chciałabym zaprezentować Wam ulubione elementy swojego pokoju. Zapraszam :))

BIAŁA SZKATUŁKA NA BIŻUTERIĘ

Mieści się w niej biżuteria, którą używam najczęściej. Chcę ją mieć pod ręką. Do tej pory ta część biżuterii plątała mi się luzem za blacie półki. Teraz przechowuję ją w tej szkatułce.


LAMPION I OSŁONKA

Po remoncie w pokoju zagościło sporo białych dodatków. Oto kolejne z nich.


OZDOBNA ŚCIANA

Jest to dzieło mojego męża, wykonane pod moim nadzorem i kierownictwem. Nasza wariacja na temat tynku weneckiego. Chcieliśmy mieć jedną ścianę nieco inną. Efekt bardzo nam się podoba.


FIGURKI KOTÓW

Bardzo lubię koty. Dlatego mam w pokoju kilka ich figurek. Upatrzyłam je kiedyś w Black Red White.


Zapraszam wszystkich chętnych do zabawy :)

DERMACOL Caviar Long Stay podkład z korektorem

$
0
0
Podkład ten używam od około trzech tygodni. Jednak już od pierwszego użycia wiedziałam, że go polubię i chętnie będę po niego sięgać. Już dawno nie byłam tak zadowolona z podkładu. Miałam podkłady dobre, ale brakowało im tego "czegoś", co znajduję w tym produkcie. Jeżeli jesteście ciekawi o co mi chodzi - zapraszam na jego recenzje :))


Obietnice producenta:

Długotrwały make-up z wyciągiem z kawioru wraz z korektorem.
Połączenie korektora i długotrwałego make-up’u czyni go kosmetykiem profesjonalnym.
Udoskonalający korektor rozjaśnia partie wokół oczu oraz tuszuje niedoskonałości skóry. Trwały make-up z kawiorem, który pobudza i wygładza skórę, ma lekką, delikatną konsystencję i długotrwale kryje niedoskonałości. Głęboko nawilża skórę, odżywia i chroni przez cały dzień. Korektor wraz z make-up’em dodaje skórze energii, ujednolica kolorystycznie, rozjaśnia i pozostawia skórę ożywioną bez zmarszczek.


Podkład znajduje się w szklanym opakowaniuo pojemność 30 ml. Zawiera ono wmontowany w wieczko korektor i lusterko. Od kiedy go mam, to doceniam jak bardzo fajne są podkłady zaopatrzone w pompkę. Ten jej niestety nie ma. Wydobywa się go za pomocą szpatułki. Na początku wszystko odbywa się dobrze. Z czasem, gdy podkładu ubywa, wydobywa się go coraz gorzej. Jest on dość gęsty i nie spływa ze ścianek opakowania. Pozostaje go bardzo dużo w miejscach niedostępnych dla szpatułki.


Fajnym rozwiązaniem jest za to dołączony do niego korektor o dopasowanym kolorze. Ten podkład jest dla mnie w normalnych okolicznościach za ciemny. Akurat jestem mocno opalona, to mi on pasuje. Jednak nie pasują do niego moje korektory, bo są za jasne. A nie ma sensu na chwile kupować nowy, ciemny korektor, który potem będzie mi się tylko plątał po kosmetyczce. A tak używam korektor dołączony do tego podkładu. Jest on bardzo kremowy.Nadaje się zarówno pod oczy, jak i do zakrycia przebarwień czy wyprysków na skórze. Dobrze nakłada mi się go palcami. Chociaż można do tego też użyć i pędzla.


Powróćmy jednak do podkładu. Jego konsystencja jest gęsta i kremowa, ale zarazem dość lekka. Z powodu tej jego gęstości trzeba nim chwile popracować, aby go dobrze i ładnie rozprowadzić na skórze. Zasycha powoli, więc można go dobrze dopracować. Jednak otrzymany efekt jest świetny. Nie robi smug i plam, da się go rozprowadzić bardzo równomiernie. Nie radzę nakładać go palcami, ponieważ przez jego gęstą konsystencje można narobić sobie wtedy smug. Wolę do tego użyć pędzla. Jego zapach jest lekko wyczuwalny. Jest jakby taki pudrowy i słodkawy.  Nie utrzymuje się on długo i szybko się ulatnia.


Podkład ten lubię za to, że daje mocne krycie bez efektu maski.Świetnie zakrywa wszelkie małe niedoskonałości, a na te większe wystarczy użyć dołączonego korektora. Daje matowe wykończenie, co dla mojej mieszanej skóry jest świetnym rozwiązaniem, bo strefa T mi się nie świeci. Ma tendencję do zbierania się w załamaniach skóry, np. tych koło nosa, czy na brodzie. Ale tak mają już mocno kryjące podkłady. Występuje tylko w czertach odcieniach. Ja posiadam odcień numer 2 Fair. Jest on dość ciemny. Dla takiego bladziocha jak ja jest zdecydowanie za ciemny. Jednak po powrocie z Chorwacji jestem mocno opalona. Podkład ten okazał się w sam raz. Jego trwałość jest genialna. Utrzymuje się na skórze przez cały dzień bez większych poprawek. Nie ściera się, nie ciemnieje. Jedynie po pewnym czasie muszę nieco zmatowić strefę T za pomocą bibułki matującej - i to wszystko. Pokaże Wam jeszcze jak on wygląda na skórze po całym dniu na twarzy. Nakładałam go rano koło godziny 6, a zdjęcie robione było po 16.


Jestem z niego bardzo zadowolona. Nie mam co do jego działania nic do zarzucenia. Weszłam w jego posiadanie przypadkowo, ponieważ mój mąż do swojego zamówienia na Allegro dostał go jako gratis. Rozważam zakup tego podkładu w jaśniejszym odcieniu, czyli numer 1 Pale. Jednak znalazłam o nim opinie, że jest zbyt ciemny dla typowych bladziochów. I teraz nie wiem co robić? Problem z nim jest taki, że nie jest dostępny stacjonarnie, tylko można go kupić przez Internet. Nie mam jak sprawdzić czy ten jaśniejszy odcień będzie dla mnie dobry. Podkład ten kosztuje ok. 40 zł, więc warto byłoby go kupić.

Miałyście ten podkład ???
A może inne podkłady tej firmy ???
Co o nich sądzicie ???

Moje kosmetyczne skarby: pędzle

$
0
0

Aktualnie nie wyobrażam sobie makijażu bez użycia pędzli. Jednak nie zawsze tak było. Pamiętam jak wybierałam mój pierwszy zestaw. Zdecydowałam się na pędzle Maestro. Zanim je kupiłam, to oglądnęłam wiele filmów na YT, gdzie osoby posiadające pędzle tej firmy opowiadały o nich. Jakie są ich wady, zalety, które pędzle warto kupić, jak skompletować swój pierwszy zestaw. Trwało to tygodniami. Aż w końcu zdecydowałam, które pędzle kupię. To był mój pierwszy taki większy zakup. Wydałam wtedy na pędzle ok. 300 zł. Jednak mam je już około 4 lata. Przez ten czas dobrze mi służą i nie poniszczyły się. Jedynie z niektórych starła się farba z numerem serii i rozmiarem pędzla. Ale to nie jest problem. Dobrze się je myje, a ich włosie nic się nie zniszczyło przez ten czas co je użytkuję.


Pędzle Maestro, które posiadam:
seria numer 190 rozmiar R 20 owalny, pędzel do pudru
seria numer 150 rozmiar R 22 szpiczasty pędzel do konturowania twarzy
seria numer 170 rozmiar R 22 pędzel do różu
seria numer 497 rozmiar R 12 pędzel przeznaczony do blendowania cieni
seria numer 320 rozmiar R 14 pędzel języczkowy przeznaczony do rozcierania cieni
seria numer 320 rozmiar R 12 pędzel języczkowy przeznaczony do rozcierania cieni
seria numer 310 rozmiar R 8 pędzel języczkowy przeznaczony do rozcierania cieni
mały kulkowy pędzel do rozcierania cieni - niestety jego seria i rozmiar starły się
seria numer 660 rozmiar R 2 skośny pędzelek do eyelinera

W międzyczasie kupiłam jeszcze kilka pojedynczych pędzli innych marek. Są to:

- pędzle z Sephory:


  • numer 45 - pędzel przeznaczony do podkładu mineralnego. Jednak nie sprawdza się w tej roli. Ja lubię używać go do aplikowania podkładu płynnego lub różu.
  • numer 15, który przeznaczony jest do eyelinera, ale ja używam go głownie do podkreślania brwi.
  • dwustronny pędzelek do makijażu Smoky Eye - końcówki do rozcierania cieni nie lubię, ale ta skośna jest fajna do rysowania kreski cieniem do powiek.

- pędzle Ecotools:

  • pędzel do pudru - jest świetny. Aktualnie, gdy mam przypudrować twarz, to sięgam po niego najczęściej.
  • mam pędzel do cieni do powiek, który jest świetny. Poleciłam go też moim koleżankom i są zadowolone z jego zakupu. 

W ramach współpracy dostałam pędzel Baby Buki z Lily Lolo, o którym pisałam TUTAJ.



Kolejny mój wielki zakup dotyczył pędzli marki Zoeva. Kupiłam zestaw składający się z pędzli służących do makijażu oczu. Trochę się obawiałam  tego zakupu, ponieważ zestawy mają to do siebie, że przeważnie nie używa się potem wszystkich pędzli wchodzących w ich skład. Z pędzlami marki Zoeva jest inaczej. Używam ich wszystkich. A dodatkowo jestem bardzo zadowolona z jakości ich wykonania. Mają bardzo fajne, krótkie trzonki. Jednak przede wszystkim spodobało mi się to, że włosie wielu z nich jest białe. Chciałabym jeszcze kilka pędzli Zoevy do konturowania twarzy i aplikacji podkładu. Jednak na razie jest to zdyt duży wydatek. Wszystko powoli w swoim czasie.


Pędzle Zoeva, które kupiłam w tym zestawie:
numer 228 pędzel do rozcierania i mieszania cieni
numer 227 pędzel do rozcierania i mieszania cieni
numer 224 pędzel do rozcierania i mieszania cieni
numer 231 pędzel do rozcierania cieni, jest on większy niż mały kulkowy pędzel, ale mniejszy niż te wyżej wymienione
numer 230 mały, kulkowy pędzel do rozcierania cieni
numer 142 pędzel do korektora, ale można też używać go do aplikacji cieni
numer 234 płaski, języczkowy pędzel
numer 226 płaski, języczkowy pędzel
numer 237 płaski, języczkowy pędzel
numer 322 pędzel do brwi
numer 317 skośny pędzel do eyelinera, ale ja używam go też do malowania brwi
numer 315 pędzel do eyelinera

To są moje ulubione pędzle, które chętnie używam przy wykonywaniu codziennego makijażu. Jeśli chcielibyście bardziej szczegółową recenzje któregoś z nich to piszcie. Chętnie ją przygotuję :))

A jakie są Wasze ulubione pędzle do makijażu ???

SHINYBOX sierpień 2014 - opinia

$
0
0

Podoba mi się design tego pudełka. Ten niebieski znaczek prezentuje się bardzo fajnie. Jedyne co mnie zdziwiło to te ciemne kropki na pudełku. Na początku myślałam, że ktoś je pobrudził. Przyjrzałam się pudełkom innych osób i okazało się, że one też tak mają. Szkoda, bo wygląda przez to na zniszczone. Powróćmy jednak do zawartości pudełka. Ma ono zawierać must-have letniego sezonu. Mieści pięć kosmetyków, w tym tylko jeden pełnowymiarowy. A także prezent w postaci próbek i produktu z losowania dla subskrybentek.


BANDI krem intensywnie nawilżający (mini-produkt 30 ml)
Jakiś czas temu używałam kremu Bandi z tej linii, ale miałam wersję odżywczo-nawilżającą. Tamten krem był bardzo gęsty i treściwy. Ten dołączony do pudełka jest lekki, ale też dobrze nawilża skórę. Jest fajny do stosowania na dzień, a także rano pod makijaż. Szybko się wchłania i znajduje się w higienicznym opakowaniu z pompką. Cieszę się, że krem ten znalazł się w pudełku. Pełnowymiarowe opakowanie ma 50 ml pojemności i kosztuje 48 zł.


DERMIKA serum-koncentrat piękna (mini-produkt 5 ml)
Serum przetestowałam, ale efektów redukcji zmarszczek nie zaobserwowałam. Taka próbka jest bardziej po to, aby zapoznać się z konsystencją i zapachem. Serum to pozostawia skórę bardzo gładką i miłą w dotyku. Po zużyciu pełnowymiarowego opakowania można by zaobserwować pewnie jakieś większe efekty. A ma ono 30 ml pojemności i kosztuje 70 zł.


YASUMI Emerald Cooling Mist (mini-produkt 50 ml)
Ekipa Shiny Boxa spóźniła się nieco z tym produktem. Był mi potrzebny miesiąc wcześniej. Aktualnie zrobiło się dość chłodno i nie widzi mi się używać produktu dającego efekt chłodzenia na skórze. Zostawię tą mgiełkę na przyszły rok. Pełnowymiarowe opakowanie ma 200 ml i kosztuje 39 zł.


GLAZEL konturówka do brwi (produkt pełnowymiarowy)
Używałam ją już kilka razy i jestem z niej zadowolona. Miałam szczęście, że trafiła mi się w dopasowanym do mnie kolorze. Przeglądając pudełka innych osób widziałam, że nie każdemu się tak udało i mają kredki za ciemne lub za jasne. Kredka taka kosztuje ok. 30 zł


THE BOHY SHOP masło do ciała Wild Argan Oil (mini-produkt)
Na początku ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że w pudełku znajduje się masło do ciała TBS. Czytałam wiele recenzji o masłach tej marki i bardzo chciałam je wypróbować, ale były ona dla mnie słabo dostępne i za drogie. Niestety nieco się na nim zawiodłam. Spodziewałam się pięknego zapachu, fajnego składu i dobrego działania. Zapach mi się nie podoba - dla mnie jest za słodki i za mdły. Skład to kpina - główny składnik linii olej arganowy jest na 11 miejscu w składzie i to tuż po zapachu, czyli stanowi zaledwie skromny dodatek do produktu. Działanie ma takie średnie. Nie jest złe, ale szału też nie ma. Pełnowymiarowy produkt ma 200 ml i kosztuje 65 zł.


BARWA zestaw próbek w skład którego wchodzi: krem siarkowy długotrwale nawilżający, olejek oliwkowy pod prysznic, olejek różany pod prysznic.


GOLDWELL Crystal Control (prezent z losowania / mini-produkt)
Jest to lekki nabłyszczający wosk w piance. Ma łączyć połysk z większą kontrolą. Nie używałam go jeszcze, ponieważ nie stosuję tego typu produktów. Zastanawiam się czy go wypróbować, czy komuś oddać. Pełnowymiarowe opakowanie ma 125 ml pojemności i kosztuje 45 zł.

W sumie, to jestem zadowolona z zawartości tego pudełka.
A Wy co o nim sądzicie ???

Polecane kosmetyki, które się u mnie nie sprawdziły

$
0
0

GARNIER Ultra Doux 
odżywka do włosów suchych i zniszczonych
olejek awokado i masło karite


Czytałam wiele pozytywnych opinii na jej temat. Skuszona nimi postanowiłam ją wypróbować. Zużyłam około pół opakowania i nie zaobserwowałam tego jej super działania. Moje włosy po jej użyciu nie wyglądają dobrze. Nie są sypkie, ani miękkie. Wyglądają na zbyt mocno obciążone - jakby nie były długo myte. Na początku używałam jej po szamponie. Potem stwierdziłam, że spróbuje stosować ją przed myciem włosów. Nie nakładam jej dużo, tylko tak troszkę, potem włosy myję szamponem dwa razy. Mimo to dalej utrzymuje się ten sam efekt jakby przetłuszczonych włosów. Potem zaczynają się okropnie puszyć. Włosy gorzej się układają. Zwijają się w brzydkie strąki. Jedyne jej zalety to fajne opakowanie, które jest lekko prześwitujące, dzięki czemu widać ile odżywki jeszcze zostało. Dobrze się ją wyciska. Ma bardzo przyjemny zapach i ciekawy kolor. Dobrze się ją nakłada na włosy, mimo że jest gęsta. Odżywka ma 200 ml pojemności, kosztuje ok. 7 zł.


PHARMACERIS 
LIPO - PROTECT
regenerujący krem ochronny do rąk


Otrzymałam go jakiś czas temu w paczce kosmetyków do testów od Pharmaceris. Tak się składa, że 90% kosmetyków tej marki, które stosowałam dobrze działa. Ten krem jednak pozostaje w tej mniejszości, która się nie sprawdziła. Krem ten pochodzi z linii A. Nie mogę go aktualnie znaleźć na stronie producenta, ale jakiś czas temu dostępny był w zakładce "Pielęgnacja skóry zimą". Czytałam na jego temat wiele pozytywnych recenzji. Ja jednak nie jestem z niego zadowolona. Zaraz po aplikacji daje wrażenie, że skóra jest dobrze nawilżona, nie jest sucha i spierzchnięta. Jednak utrzymuje się to tylko do czasu jego wchłonięcia. Potem trzeba często powtarzać jego aplikacje. Przez to jest mało wydajny. Jest lekki, ale treściwy, dlatego przy rozprowadzaniu na skórze daje się wyczuć tłusty film. Wchłania się raczej dość długo. Dlatego nie nadaje się, aby zabrać go ze sobą do torebki. To jest raczej krem do stosowania na wieczór. Co mi się w nim podoba to tubka, w której się znajduje, ponieważ dobrze się go z niej wyciska. Ma ona też wygodne zamkniecie tupu klips. Jest praktycznie bez zapachowy - co mi nie przeszkadza. Jego pojemność: to 50 ml, a cena ok.13 zł.


GREEN PHARMACY 
masło do ciała 
róża piżmowa i zielona herbata


Masła i balsamy do ciała owszem używam. Jednak ciężko jest mi się zmusić do regularności ich stosowania. Przeważnie zużywam je na granicy terminu ważności. To masło do ciała jest pierwszym, które ma w sobie to coś, co sprawiło, że zaczęłam je regularnie używać. A nawet nadużywać, ponieważ stosuję je od miesiąca, a już aktualnie zostało go niewiele. Dzieje się tak głownie dzięki jego zapachowi. Jest on przepiękny, różany. Uwielbiam takie zapachy zarówno w naturze, jak i w kosmetykach. Dlatego masełko to trafia w moje gusta. Dodatkowo zapach ten utrzymuje się jeszcze przez długi czas na skórze. Niestety z jego działaniem jest już znacznie gorzej. Co prawda skład ma całkiem fajny, ponieważ jest tu masło Shea, a brak parafiny i gliceryny. Jednak jest zbyt słabo nawilżające jak na potrzeby mojej skóry. Lubię używać je dla tego obłędnego zapachu. Jednak nie skuszę się na kolejne opakowanie. Masło to ma pojemność 200 ml, kosztuje ok. 13 zł.

Miałyście, któryś z tych kosmetyków ???
Jak się u Was sprawdziły ???

Moje kosmetyczne skarby: produkty do demakijażu i oczyszczania twarzy

$
0
0

Dziś w poście z serii 'Kosmetyczne skarby" zajmę się kosmetykami do demakijażu i oczyszczania twarzy. Chciałabym zaprezentować Wam te, które aktualnie lubię najbardziej i najczęściej po nie sięgam.


PHARMECERIS
PURE - SENSILIUM
 łagodna pianka myjąca do twarzy i oczu

Pianka ta jestbardzo delikatna i łagodna. Nie używam jej do zmywania makijażu, ponieważ jest do tego zbyt słaba. Trzeba by ją używać po jakimś żelu. Jednak mimo to trafiła do moich ulubieńców. Głównie dlatego, że bardzo przyjemnie mi się jej używa. Lubię ją stosować do oczyszczania twarzy rano, aby zmyć sebum, które nagromadziło się przez noc. Nie mam po jej użyciu uczucia ściągnięcia skóry. Ma bardzo fajną formę pianki - jest ona puszysta i leciutka. Do umycia buzi wystarczy jedna jej pompka.

MYDŁO ALEPPO

Ten dziwnie wyglądający brązowy twór leżący koło pianki z Pharmacerisu to jest mydło Aleppo. A właściwie to, co mi z niego jeszcze pozostało. Używam je do mycia twarzy wieczorem. Nic tak dobrze nie oczyszcza skóry jak to mydło. Skóra jest tak czysta, że aż "piszczy" - tak jak dobrze umyte naczynia, gdy przejedzie się po nich palcem. Mydło to jest bardzo wydajne - mam je już ponad rok. Jak się skończy, to na pewno kupię kolejne.



TOŁPA 
płyn micelarny do mycia twarzy i oczu

To jest już kolejne opakowanie tego płynu micelarnego, które używam. Jestem zadowolona z jego działania i dobrej wydajności. Staram się kupować to największe (400 ml) opakowanie, gdy jest na promocji, czyli za ok 24 zł. Dobrze sobie radzi z demakijażem. Świetnie zmywa posiadane przeze mnie kosmetyki. Zostawia skórę dobrze oczyszczoną i odświeżoną.


BIODERMA Sensibio
płyn micelarny

O tym płynie micelarnym czytałam wiele recenzji. Bardzo mnie zaciekawił, dlatego będąc kiedyś w Super-Pharmie kupiłam jego miniaturę o pojemności 100 ml na wypróbowanie go. Po zużyciu tej buteleczki dołączam do grona osób lubiących ten produkt. Gdy go kiedyś znajdę na dobrej promocji, to na pewno jeszcze kupię, bo świetnie sobie radzi ze zmywaniem zanieczyszczeń i resztek makijażu ze skóry.


IWOSTIN Sensitia
nawilżający tonik kojąco-oczyszczający 

Lubię go za to, że oczyszcza skórę, delikatnie ją nawilża i jest łagodny. Jest to produkt bezzapachowy, co mi nie przeszkadza. Ma bardzo ciekawą pojemność, bo 240 ml. Jedynie uważam, że jego cena jest stanowczo za wysoka, bo kosztuje ok 29 zł.


DERMIKA Pure
aktywny peeling enzymatyczny
 z papainą i żółtą glinką do cery tłustej i mieszanej

Kupiłam go przypadkiem, bo akurat był na promocji (ok. 17 zł), a ja miałam zły dzień i musiałam sobie kupić coś drobnego na poprawę humoru. Okazał się być świetnym produktem, który chętnie używam. Nie podrażnia, ani nie uczula. Jest delikatny. Dobrze rozpuszcza wszystkie małe, suche skórki. Pozostawia skórę wygładzoną. Wygodnie się go nakłada i zmywa. Ma bardzo delikatny, niedrażniący zapach.

Miałyście któryś z tych produktów ???
Jakie są Wasze ulubione kosmetyki do demakijażu ???

A może by tak balsam perfumujący ???

$
0
0
Dostałam go już dość dawno temu na jednym ze spotkań blogerek. Przeleżał sobie trochę w moich zapasach kosmetycznych. Zaczynam się ostro zabierać za ich zużywanie, dlatego przy okazji odgrzebałam i ten balsam.Nie spotkałam się jak dotąd z recenzjami tego typu kosmetyków, dlatego chciałabym Wam dziś zaprezentować balsam perfumujący. Na początek może zacznę od kilku informacji od producenta.


Co to jest?
Jest to zapach ukryty w balsamie o nazwie Khalida. To słowo oznacza nieśmiertelność. Jest to zapach intensywniejszy, bardziej wysublimowany i dłużej pozostający na skórze. 

Czym różni się od perfum?
Balsam perfumujący jest bez alkoholu co jest ważne dla kobiet ze skórą alergiczną, jak i tych które opalają się. Perfumy na bazie alkoholu w połączeniu z promieniami słonecznymi mogą wywołać nieprzyjemne doznania dla skóry, jak pieczenie, wysypka, wysuszenie czy wypryski. Perfumy zawarte w balsamie opartym na Karite, olejkach z kory, nasion, płatków roślinnych, żywic i wonnych soków drzewnych nawilżają, odżywiają i co najważniejsze perfumują skórę.


Jaka jest jego trwałość?
Zapach ma utrzymywać się od 6 do 8 godzin.


Jak go używać?
Nabiera się go odrobinę na palec, rozsmarowuje w dłoniach (by go podgrzać aby był bardziej miękki) i smaruje skórę. Można posmarować ręce, dekolt, nogi - robi się to tak, aby zapach nas otulił niewidoczną mgiełką. Należy balsam wetrzeć w skórę, odczekać 2-3minuty (aby się wchłonął), a dopiero później ubrać.  

Skład: niestety nie jest podany

Pojemność: 30 ml

Cena: 14 zł

Dostępność:www.pachnacakraina.com


A teraz co ja sądzę o tym balsamie perfumującym.

Znajduje się w szklanym, zakręcanym słoiczku. Takim zwyczajnym jakie używa się na przetwory, tylko znacznie mniejszym. Trochę to opakowanie jest szokujące jak dla mnie. Jednak znalazłam informacje, że takie ma ono być. Gdy zabierzemy balsam ze sobą, a będziemy go trzymać w wysokiej temperaturze, to takie opakowanie jest lepsze niż plastikowe. No dobrze - niech im będzie, że tak ma być. Jednak nie podoba mi się to, że słoiczek nie jest w żaden sposób zabezpieczony, gdy go kupujemy. Nie jest on zafoliowany, nie ma wewnątrz sreberka zabezpieczającego, ani nawet na wieczku nie ma takiego wgłębienia, które wskazywałoby czy był otwierany. Z tego powodu nie wiadomo czy ktoś przed nami w nim nie grzebał. Na opakowaniu znajduje się tylko naklejka z nazwą i datą ważności. Dołączona jest również kartka z informacjami o produkcie, ale nigdzie nie ma podanego składu.


Produkt wygląda jak typowy balsam do ciała. Ma postać gęstego, tłustego masełka. Oparty jest na maśle Karite, dlatego ma jego konsystencje. Pod względem koloru też się niczym nie wyróżnia - jest on biały. Po rozsmarowaniu na skórze wchłania się tak średnio długo. Nie brudzi ubrań. Jest bardzo wydajny, dlatego wystarczy użyć jego niewielką ilość. Nawilża posmarowane nim obszary skóry. Co go odróżnia od typowego balsamu, to właściwości perfumujące. Trwałość zapachu jest bardzo dobra. Faktycznie utrzymuje się te 6, a nawet 8 godzin. Jednak problem pojawia się jeśli chodzi o sam zapach, ponieważ nie każdemu się on spodoba. Są tu typowe orientalne nuty zapachowe. Można wyczuć zapachy kadzidła, kory sandałowca i egzotycznych kwiatów. Mi w tym zapachu nawet podoba się ta jego egzotyczność. Chociaż dużo zależy tu od dnia, bo mam nieraz tak, że ten zapach mnie męczy, ponieważ jest on dosyć mocny, a do tergo jeszcze długotrwały.


Podsumowując: Jeśli lubicie orientalne zapachy, to polecam, ponieważ jest to produkt bardzo wydajny i długo utrzymuje się jego zapach. Ja go używam, bo dla mnie to taka ciekawostka. Poza tym dostałam go do testów. Jakbym miała kupić taki balsam, to chętnie, ale o innym zapachu.

Miałyście okazje używać balsam perfumujący ???

Moje kosmetyczne skarby: produkty do pielęgnacji twarzy

$
0
0

Jestem posiadaczką cery mieszanej. Strefa T boryka się nieraz z nadprodukcją sebum, policzki natomiast potrafią mi się przesuszyć i pojawiają się tam suche skórki. Borykam się z zaskórnikami, rozszerzonymi porami, od czasu do czasu mam wysyp pryszczy. Chciałabym Wam dziś zaprezentować kosmetyki do zadań specjalnych, które używam do pielęgnacji twarzy. Pomagają mi one z pojawiającymi się niedoskonałościami skóry. Nie ma tutaj tylko żadnego kremu nawilżającego, ponieważ akurat jakiegoś dobrego szukam.


VICHY Capital Soleil
matujący krem do twarzy SPF50
dla skóry mieszanej i tłustej

To jest krem z filtrami, który aktualnie używam. Kupiłam go po obejrzeniu filmiku Agnieszki z kanału nissiax83. Jestem z niego zadowolona. Spełnia swoje zadanie bardzo dobrze. Myślę, że nie trzeba się o nim wiele rozpisywać, ponieważ wiele osób go używało, a jak nie - to zapewne o nim słyszało.

BIODERMA
Sebium Pore Refiner
korygujący preparat zwężający pory 
dla skóry tłustej i mieszanej

Preparat ten kupiłam, ponieważ mam problem z rozszerzonymi porami, a także był w korzystnej cenie (przeceniony na 34,99 zł). Znacznie poprawił wygląd mojej skóry. Sprawia, że staje się ona niezwykle gładka w dotyku. Świetnie potem nakłada się na taką skórę makijaż. Szybko się wchłania, nie roluje się. To tak z grubsza o nim. Więcej szczegółów zamierzam napisać w osobnej recenzji.

BIODERMA
Sensibio Eye
kremowy żel pod oczy

Nie jest on mocny, ani gęsty, ani intensywnie nawilżający. Jest raczej delikatny i lekki. Przeznaczony dla skóry nie wymagającej skomplikowanej pielęgnacji. Ja jednak go lubię jako dopełnienie codziennej pielęgnacji okolic oczu. Można go z powodzeniem używać pod podkład, ponieważ nie roluje się. Na moje obecne potrzeby jest wystarczający. A poza tym udało mi się go kupić w zawrotnie nieskiej cenie - za 9,99 zł. Podczas gdy jego standardowa cena to ok. 50 zł.

HIMALAYA
krem kojąco-osłaniający 

Jest on pomocny w leczeniu zranień, skaleczeń, drobnych oparzeń. Ja go używam też do przyspieszania gojenia zmian ropnych na twarzy. Aktualnie mam już jego czyba czwarte opakowanie. Jest to dobry krem, do którego chętnie powracam. Pisałam już jego recenzje - jakby ktoś był zainteresowany, to odsyłam TUTAJ.

LA ROCHE-POSAY
Effaclar DUO

Mam starą wersję kremu. Chyba nie muszę go nikomu przedstawiać. Krem ten przewinął się w licznych filmikach na YT oraz postach na blogach. Ja go właśnie pod wpływem tych opinii kupiłam i nie zawiodłam się. Aktualnie używam go nawet chętniej niż ten powyżej wspomniany krem Himalaya. Jak tylko zaczyna się dziać wysyp wyprysków na mojej skórze, to ten krem świetnie sobie z nimi radzi. Nie jest on przeznaczony do stosowania codziennego, tylko w razie potrzeby. Muszę uważać z jego używaniem na policzkach, bo mocno przesusza skórę. Jednak i tak bardzo go lubię.

AURIGA
FLAVO-C serum

Kolejny osławiony kosmetyk. To jest już drugie opakowanie, które mam i zapewne nie ostatnie. Moje wrazenia z jego używania opisywałam TUTAJ.


Używałyście któryś z tych kosmetykow ???
Jakie są Wasze ulubione produkty do pielęgnacji twarzy ???

Ochrona przed komarami

$
0
0

Sezon na komary się już właściwie kończy. Jednak mimo to wciąż nie dają mi spokoju. Mnie one wprost uwielbiają gryźć. Wieczorne wyjścia z domu kojarzą mi się głownie z komarami. Dlatego chętnie przetestowałam dwa produkty, które mają chronić przed nimi. Do tej pory nie stosowałam tego typu preparatów. Skupiałam się raczej na łagodzeniu skóry już po ukąszeniach. Te produkty to:
- Moskilex, który otrzymałam do testów,
- a Mosquiterum dołączone było do czerwcowego Shinyboxa.


Moskilex znajduje się w opakowaniu z pompką z rozpylaczem. Nie mam co do niej zastrzeżeń, bo działa i nie zacina się. Preparat nie zostawia  plam na skórze, ani na ubraniach. Jego zapach nie jest przyjemny. Jest mocny, chemiczny i uciążliwy dla nosa. Czuć go jeszcze przez pewien czas po spryskaniu się. Ale pod względem działania jest skuteczny. Wystarczyło, że wyszłam na zewnątrz, a byłam cała w komarach. Dzięki temu preparatowi mam spokój tak na 2 godziny. Później powtarzam jego aplikację. Jest to skuteczny środek, nawet w miarę wydajny. Kosztuje ok. 15 zł / 90 ml. Dostępność: strona internetowa producenta. Nie widziałam go nigdzie stacjonarnie.

Skład:DEET 100g/1kg, IR3535 10g/1kg, Pyrethrum Extract 1,5g/1kg.


Reklam tego specyfiku było w telewizji i w prasie bardzo dużo. Dlatego uznałam, że to dobry pomysł, że dołączyli go do Shinyboxa. Znajduje się w opakowaniu z atomizerem. Wygodnie się go używa. Ma piękny, cytrusowy zapach. Jest on mocny i przyjemny dla nosa. Preparat nie zostawia plam na skórze, ani na ubraniach. Ma bardzo fajny skład. Jego aplikację należy powtarzać co 2-3 godziny. Wszystko było by w nim piękne, gdyby nie to, że w moim przypadku się nie sprawdził. Gdy byłam nim spryskana, to wydawało mi się, że on przyciąga komary zamiast je odstraszać. Gryzły mnie tak samo jak zazwyczaj, a nieraz to nawet i bardziej. Kosztuje ok. 20 zł / 140 ML. Dostępny jest w aptekach.

Skład: Butane, Propane, Isobutane, Cydopentasiloxane, Paraffinum Liquidum, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Gossypium Herbaceum Seed Oil, Parfum, Cymbopogon Winterianus Herb Oil, Cymbopogon Gtratus Leaf Oil, Citral, Limonene, Geraniol, Citronellol, Linalool, Nepeta Cataria Oil, Farnesol.

A Wy jak chronicie się przed komarami?

Zdjęcie zatopione we szkle, czyli statuetka od sklepu Crystal City

$
0
0
Jakiś czas temu zgłosiłam się do testów organizowanych przez sklep Crystal City oraz portal Uroda i Zdrowie. Tak się złożyło, że zostałam do nich wybrana :)) Dzięki czemu miałam możliwość zaprojektować swoją statuetkę, a dziś przedstawiam Wam efekty tej współpracy. Zaczęłam przeglądać ofertę sklepu i  natrafiłam na statuetki ze zdjęciem. To mnie zaciekawiło, ponieważ taka statuetka wydała mi się świetnym prezentem na naszą rocznicę ślubu, która przypadała 8 września. 


Statuetki wykonane są w technologii grawerowania laserem 3D. Grawer wykonany jest wewnątrz szkła, bez naruszania jego powierzchni. Proces ten polega na skupianiu wiązki lasera wewnątrz bryłki szklanej, co prowadzi do powstania w niej mikropęknięć. Ich rozmiar jest bardzo mały. Setki tysięcy takich mikropęknięć zostają precyzyjnie rozmieszczone, dzięki czemu uzyskuje się efekt "zatopionego" w szkle obrazu. Moja statuetka to zdjęcie 2.5D. Obejmuje on widok o kącie 180 stopni danej osoby. Czyli pierwotnie płaski obraz ze zdjęcia uzyskuje dodatkową głębię. Efekt przedstawia się następująco:


Zacznijmy jednak od początku, czyli od składania zamówienia. Gdy już zdecydujemy się na konkretną statuetkę, to klikamy "projektuj". Pojawia się wtedy panel projektowania, w którym możemy wpisać dedykacje, wybrać rozmiar i rodzaj czcionki lub - tak jak w moim przypadku - wstawić zdjęcie. Dodatkowo można dopisać też uwagi do projektu. W panelu tym pracuje się bardzo intuicyjnie, nie ma tam nic skomplikowanego. Gdy już wszystko mamy gotowe, to klikamy na "zatwierdź projekt" i przechodzimy do finalizacji zamówienia.


Na realizację zamówienia czekałam 3 dni. Co uważam, że nie jest długim czasem. Otrzymana przesyłka była bardzo dobrze zapakowana. A statuetka mieściła się w ślicznej, niebieskiej kasetce. Jest to świetne rozwiązanie, gdy kupujemy ją na prezent, bo dzięki temu nie będziemy mieć problemów z jej zapakowaniem. Statuetka wykonana jest ze szkła i ma rozmiary 8cm x 5cm x 5cm. Jest malutka, ale dość ciężka i masywna. W przesyłce dostałam też ściereczkę do wycierania statuetki oraz kilka folderów prezentujących ofertę sklepu.


Na stronie producenta znajdziecie wiele statuetek o różnych kształtach, rozmiarach i motywach. Świetnie sprawdzą się jako prezent na wiele okazji. Szkoda, że nie wiedziałam o nich wcześniej, ponieważ długo zastanawiałam się co kupić mojemu chrześniakowi, a to była by fajna pamiątka na lata. Statuetka jest prześliczna i urocza. Jest bardzo starannie i precyzyjnie wykonana. Gdy mój mąż ją zobaczył, to zaraz chodził i wszystkim ją pokazywał - tak mu się spodobała. Zdjęcia nie oddają jaka ona jest śliczna w rzeczywistości. 

Jak Wam się podoba taka statuetka ???
Uważacie, że to fajny pomysł na prezent ???

Moje kosmetyczne skarby: produkty do włosów

$
0
0

Akcja "Kosmetyczne skarby" powoli zbliża się do końca. Trwała od 1 lipca. A jej zakończenie przypada na 30 września. To jest mój ostatni post w ramach tej akcji. Pokazywałam Wam już moje ulubione kosmetyki kolorowe i kosmetyki do pielęgnacji twarzy. Chciałabym również wspomnieć o kilku produktach do włosów, które dobrze się u mnie sprawdzają. 


OLSSON SCANDINAVIA
 szampon do włosów normalnych i suchych

Lubię go za to, że jest delikatny i łagodny dla skóry głowy. Nie plącze włosów, dobrze je oczyszcza. Jest praktycznie bezzapachowy. Świetnie się pieni. Znajduje się w opakowaniu o dość sporej pojemności, bo ma 325 ml. Kosztuje 49 zł. Niestety jego wadą jest słaba dostępność. Ten szampon dostałam na spotkaniu blogerek. Gdy będę chciała kupić następny, to muszę poszukać go w sprzedaży internetowej. Nie widziałam produktów tej marki nigdzie stacjonarnie. 

L'BIOTICA BIOVAX
 serum wzmacniające A + E

To jest już kolejne opakowanie tego serum, które używam. Jestem nim zachwycona i gdy się skończy, to dalej kupię kolejne. Pisałam już jego recenzję, która dostępna jest TUTAJ. Serum to jest łatwo dostępne. Można je kupić np. w aptekach, w SuperPharmie.


OLEJ ARGANOWY

Można używać go na wiele sposobów: do pielęgnacji ciała, włosów, twarzy, dłoni, skórek i paznokci. Dziś akurat skupię się na jego działaniu na moje włosy. Stosuję go głównie do zabezpieczania końcówek, chociaż nieraz też na całe włosy. Pod jego wpływem ich stan się znacznie poprawił. Nie puszą się tak bardzo i nie są przesuszone. Jednak należy uważać, aby nie użyć go za dużo, ponieważ potrafi obciążyć włosy i sprawić, że wyglądają na przetłuszczone. Dlatego używam go zaledwie kilka kropelek (nie więcej jak 4). Tyle mi wystarcza na włosy długości do ramion.


MARION 
serum chroniące włosy przed działaniem wysokiej temperatury

Serum to dołączone było do czerwcowego ShinyBoxa. Jego zadaniem jest termo-ochrona włosów. Skoro je dostałam, to zaczęłam je używać. Okazało się jednak, że jest to świetny produkt, który ma działanie wygładzające i nabłyszczające. Poza tym sprawia, że włosy stają się bardzo miękkie i nie puszą się. Stosuję je na włosy mokre, na suche lub na same ich końcówki. Ma ono postać gęstego olejku i wystarczy rozprowadzić jego niewielką ilość, aby uzyskać zadowalający efekt. Jego pojemność to 30 ml i kosztuje ok. 7 zł. Można je bez problemu kupić stacjonarnie, np. w Drogeriach Natura.

A jakie są Wasze ulubione kosmetyki do pielęgnacji włosów ???

Zużyciowo-zakupowo jeszcze z września

$
0
0
We wrześniu moje zużycia okazały się niewielkie, a zakupy kosmetyków znikome. Dlatego postanowiłam połączyć je razem w jednym poście. Na początek to co zużyte:


 1. FACELLE płyn do higieny intymnej - to jest już kolejne zużyte przeze mnie opakowanie tego produktu. Jest on tani i skuteczny,dlatego chętnie po niego sięgam. Jego recenzje pisałam TUTAJ, ale myślę, że i tak każdy na pewno już o tym płynie słyszał.

2. CLARENA Hyaluron 3D Elixir - przyjemnie mi się go używało. Jest to dobry produkt, tylko nieco za drogi. Więcej pisałam o nim TUTAJ.

3. PHARMACERIS Lipo-Protect regenerujący krem ochronny do rąk - dostałam go do testów, to go zużyłam. Jednak ten krem nie zachwycił mnie, dlaczego opisałam TUTAJ.

4. BIODERMA Sensibio płyn micelarny - o tym płynie czytałam wiele recenzji. Bardzo mnie zaciekawił, dlatego będąc kiedyś w Super-Pharmie kupiłam jego miniaturę o pojemności 100 ml na wypróbowanie go. Po zużyciu tej buteleczki dołączam do grona osób lubiących ten produkt. Gdy go kiedyś znajdę na dobrej promocji, to na pewno jeszcze kupię, bo świetnie sobie radzi ze zmywaniem zanieczyszczeń i resztek makijażu ze skóry.

5. DERMACOL Pump Up mascara - tusz ten oraz podkład dostał mój mąż do zamówienia, które jakiś czas temu składał na Allegro. Z podkładu jestem bardzo zadowolona, dlatego chciałam wypróbować i tusz. Okazuje się, że sprzedawca dołożył tusz noszący ślady użytkowania i zaschnięty. Nie musiał nic dokładać do zamówienia, ale dodawać takie coś to wstyd.

6. GREEN PHARMACY masło do ciała róża piżmowa i zielona herbata - ma ono piękny zapach, jednak jest zbyt słabo nawilżające jak dla mnie. Dlatego raczej nie skuszę się na kolejne opakowanie.

Zużyłam też kilka próbek, mini produktów i maseczek. Wszystkie znajdują się na poniższym zdjęciu:


Przejdźmy teraz do zakupów. Są one bardzo skromniutkie. Kupiłam tylko trzy produkty:


1. THE SECRET SOAP STORE kozie mleko do kąpieli - kupiłam je w SuperPharm. Musiałam na coś wymienić punkty, którym kończyła się ważność. Ostatecznie zdecydowałam się ten produkt. Kosztował mnie on 199 punktów i 1 grosz.

2. BEAUTY FORMULAS bibułki matujące - miałam je już kiedyś i teraz do nich znów powracam. Kosztowały mnie około 12 zł za 50 sztuk.

3. LILY LOLO podkład mineralny - mój już się kończy, dlatego chciałam zaopatrzyć się w nowy. Akurat trafiła mi się świetna ku temu okazja, ponieważ otrzymałam bon na pierwsze zakupy w sklepie iwos.pl. Dzięki temu zamiast 72,90 zł zapłaciłam 57,90 zł.

Jestem bardzo zadowolona z moich zakupów :))

ESTETICA DermoPharma - bibułki zadaniowe S.O.S.

$
0
0

Bibułki matujące na stałe zagościły w mojej podręcznej kosmetyczce. Jako posiadaczka cery mieszanej nie umiem się bez nich obejść. Dla mnie to najlepszy sposób na zmatowienie skóry w ciągu dnia. Gdy mi się jedno opakowanie skończy kupuję następne innej firmy, aby mieć porównanie jak działają. Ostatnio używam bibułek zadaniowych z węglem bambusowym i kwasem salicylowym. Są one przeznaczone do skóry tłustej, mieszanej, trądzikowej, z zanieczyszczeniami, z wypryskami.

Ich działanie według producenta:
- idealnie matują, nie naruszając makijażu
- działają antybakteryjnie i przeciwzapalnie
- obniżają nadmierną produkcję sebum
- normalizują oddychanie skóry
- usuwają zanieczyszczenia


Bibułki te mają kształt prostokąta. Są dość cienkie. Od innych bibułek, które używałam różnią się tym, że są czarne. Do tej pory miałam przeważnie do czynienia z beżowymi. Na początku zastanawiałam się czy nie będą zostawiać czarnych śladów na skórze. Jednak były to bezpodstawne obawy. Ich kolor to zapewne zasługa węgla bambusowego. Okazuje się, że jest on ceniony jako substancja o korzystnym wpływie na zdrowie. Wytwarza się go bardzo prosto. Kawałki bambusa, zerwane z pięcioletnich lub starszych roślin, są spalane w temp. 800 stopni Celsjusza. Węgiel bambusowy ma szerokie zastosowanie - co widać na poniższym diagramie. Mnie najbardziej zainteresowało jego zastosowanie jako składnika kosmetycznego. Ma mieć właściwości oczyszczające, przechwytywać toksyny z otoczenia i organizmu.


Bibułki te dobrze pochłaniają nadmiar sebum. Nie naruszają przy tym makijażu (pod warunkiem, że nie trze się nimi po podkładzie, tylko delikatnie przykłada). Po ich użyciu skóra pozostaje na długo matowa. Ciężko mi się wypowiedzieć o ich działaniu antybakteryjnym i przeciwzapalnym, ponieważ przez ten czas co je używam miałam okresowe wysypy pryszczyków. W walce z nimi pomaga mi między innymi Effaclar Duo. Nie rozumiem jak te bibułki mają działać przez warstwę podkładu. Może gdyby je używać bezpośrednio na skórę, to było by inaczej. Dlatego też nie wiem jak mają usuwać zanieczyszczenia. Podsumowując moje wywody mogę stwierdzić, że ja lubię je stosować, ponieważ spełniają swoje podstawowe zadanie jakim jest działanie matujące. Zapewne jeszcze kiedyś do nich powrócę. Kosztują około 13 zł za 50 sztuk.

A Wy stosujecie bibułki matujące ???

ShinyBox wrzesień 2014 - opinia

$
0
0

W tym miesiącu pudełko przybrało różową szatę graficzną. Prezentuje się ona skromnie, ale bardzo uroczo. Znajduje się w nim pięć produktów, w tym trzy pełnowymiarowe. Ogólnie z tej podstawowej zawartości pudełka jestem w miarę zadowolona. Jednak ekipa SzinyBoxa zaczęła robić coś, co spowodowało, że rozważam rezygnację z subskrypcji. Ale o tym na końcu posta.


GRASHKA korektor cieni pod oczami (produkt pełnowymiarowy)
Jest to mój najbardziej ulubiony kosmetyk z tego pudełka. Ma formułę kremowa, ale po rozsmarowaniu na skórze okazuje się być suchy. Występuje tylko w jednym, dość jasnym odcieniu. Tak się składa, że pasuje mi on. Produkt ten ma duży stopień krycia. Do zakrywania nim cieni pod oczami używam go dość rzadko. Najbardziej spasował mi do wyrównania kolorytu powiek. Jest to świetny produkt. Kosztuje ok. 20 zł.


BIOLIQ balsam intensywnie odżywiający (produkt pełnowymiarowy)
Balsam się przyda, chętnie go wypróbuje. Jednak na razie leży i czeka na swoją kolej, bo balsamów do ciała mam dużo. Ma on pojemność 180 ml, kosztuje ok. 20 zł.


ETRE BELLE Lash X-Press Hyaluronic mascara (produkt pełnowymiarowy)
Jest to produkt, który nie należny do najtańszych, bo 8,5 ml kosztuje 100 zł. Dlatego mam co do tej maskary duże oczekiwania. Zwłaszcza, że producent opisuje ją jako produkt z dodatkiem kwasu hialuronowego, ma mieć właściwości zwiększające objętość rzęs. Pierwsze użycie tej maskary nie było pozytywne. W ogóle nie pogrubiała rzęs, przez co wyglądały tak nijako. Zaczęłam więc szukać opinii o niej. Okazuje się, że maskara ta ma być lepsza w miarę jak będzie zasychać. Okazuje się, że coś w tym jest. Z każdym użyciem robi się coraz fajniejsza. Jednak mimo wszystko jak na razie nie jest to efekt, którego oczekiwałoby się od tak drogiego tuszu.


Dwa mini produkty dołączone do tego pudełka pochodzą od marki BALNEOKOSMETYKI Malinowy Zdrój i są to:
- żel peelingujacy do mycia ciała
- szampon przeciwłojotokowy i przeciw łupieżowy do włosów tłustych 
Uważam, że to bardzo dobry pomysł, aby dołączyć te miniatury, ponieważ jestem ciekawa kosmetyków tej marki. Chociaż ja wolałabym bardziej ten ich żel myjący do twarzy, o którym oglądałam kilka filmów na YT.

Dodatkowo wśród subskrybentek i członkiń klubu VIP rozlosowano:
- Saluterra koncentrat roślinny z aloesu / z oczaru wirginijskiego
- La Rosa lakier do paznokci.


Jestem zarówno subskrybentką jak i członkinią klubu VIP, a żadnego z tych kosmetyków nie dostałam. Myślałam, że losowanie polega na tym, że otrzyma się jeden z tych wymienionych wyżej produktów. Ale okazuje się, że nie. Można też wylosować próbki - ja je dostałam i to akurat takie same jakie były dołączone do poprzedniego boxa. Zanim wprowadzono klub VIP było tak, że każda subskrybentka dostawała dodatkowy produkt. Teraz jest losowanie i może się okazać, że nie dostanie się nic ponad to, co osoby, które subskrypcji nie mają. Dlatego zobaczę co będzie się działo przez najbliższe miesiące. Jeżeli sytuacja będzie się powtarzać, to rezygnuję z subskrypcji. Wolę wtedy kupić od czasu do czasu pojedyncze pudełko - na to samo wyjdzie. 

A Wy co sądzicie o zawartości tego pudełka ???

BCL Pedi Sation - nowość w mojej pielęgnacji stóp

$
0
0
Na najfajniejsze rzeczy natrafiam przeważnie przypadkiem. Tak też było i z tym kremem. We wrześniu portal Uroda i Zdrowie ogłosił II edycję Wielkiej Akcji Testowania. W pierwszej nie brałam udziału, a do tej postanowiłam się zgłosić. Wysłałam listę kosmetyków, które mnie zainteresowały. Nie było wśród nich tego kremu, bo nie zwróciłam na niego uwagi. Po konsultacjach do testów otrzymam właśnie krem do stóp marki Bio Creative Labs (BCL)


Okazuje się, że firma ta zajmuje się produkcją profesjonalnych, gabinetowych kosmetyków do ciała, dłoni i stóp. Jest to firma amerykańska, do tej pory zupełnie mi nieznana. Testuję jeden z ich kosmetyków, a mianowicie Pedicure Critical Repair Creme, czyli głęboko nawilżający krem do stóp, który ma mieć również właściwości lecznicze.

Od producenta:
Zaawansowane leczenie stóp! Lawenda i olejek z drzewa herbacianego łagodzi i dezynfekuje uszkodzone i zrogowaciałe miejsca, natomiast Arnika i masło Shea nawilżają i odbudowują uszkodzony naskórek. Te naturalne, korzystne składniki zapewniają ulgę suchej i boleśnie popękanej skórze. Pomagają również zapobiec dalszym uszkodzeniom skóry.


Krem znajduje się w bardzo dużej tubce, bo o pojemności 200 ml. Zamykana jest ona na klips, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Obawiałam się jego zapachu, ponieważ zawiera w sobie olej z drzewa herbacianego, który ma bardzo charakterystyczny, średnio-przyjemny zapaszek. Bałam się, że krem ten może go przejąc. Okazuje się jednak, że jego zapach jest całkiem przyjemny. Taki jakby cytrusowo-lawendowy. Jest on bardzo rześki, świeży, dość mocny, ale nie drażniący. Konsystencje ma bardzo gęstą, treściwą i bogatą. Jednak mimo to bezproblemowo się go rozsmarowuje. Szybko się wchłania, pozostawiając na skórze taką delikatna, przyjemną warstewkę. Nie jest to w żadnym wypadku okropny, tłusty film. Jego kolor stanowi dla mnie ogromne zaskoczenie. Nie spodziewałam się, że krem będzie miał taki fajny, fioletowy kolorek.


Krem ten zachwycił mnie swoim działaniem. Dobrze i długotrwale nawilża skórę, która staje się miękka i przyjemna w dotyku. Zaraz po rozsmarowaniu daje przyjemne uczucie świeżości, a dodatkowo zapobiega powstawaniu przykrego zapachu. Zauważyłam, że po intensywnie spędzonym dniu, gdzie stopy długo przebywają w pełnych butach, to znacznie mniej się pocą od kiedy używam ten krem. Dodatkowo można go stosować też na suchą skórę na łokciach i kolanach. Jego dodatkową zaletą jest to, że jest tani. Byłam zszokowana widząc, że kosztuje 35zł za 200 ml pojemności. Niestety jest dostępny tylko w sprzedaży internetowej. Nie znalazłam informacji, aby można go było kupić gdzieś stacjonarnie.
Chciałabym dodać jeszcze, że jest to kosmetyk wegański. Znajduje się na nim też oznaczenie CrueltyFree. Skład kremu przedstawia się bardzo pozytywnie. Znajduje się tutaj m.in. olejek z drzewa herbacianego, olejek lawendowy, ekstrakt z arniki, masło Shea, sok z aloesu. Jego przydatność do użycia od momentu otwarcia wynosi aż 36 miesięcy.

Skład:
Water (Aqua)
Caprilic / Capric Triglycerides
Glyceryl Stearate SE
Stearic Acid
Glycerin
Stearyl Alcohol
Dimethicone
Canola Oil
Cetyl Alcohol
Phenoxethanol
Glycine Soja (Soybean) Oil - olej sojowy
Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil - olejek lawendowy
Mentha Piperita (Peppermint) Oil - olejek z mięty pieprzowej
Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil - olejek z drzewa herbacianego
Aloe Barbadensis Leaf Juice - sok z aloesu
Butyrospermum Parkii (Shea Butter) - masło Shea
Carbomer
Arnica Montana Flower Extract - ekstrakt z arniki górskiej
Symphytum Officinale Extract - ekstrakt z żywokostu lekarskiego
Anthemis Nobilis Flower Extract - ekstrakt z rumianku
Pimenta Acris (Bay) Leaf Oil - olejek z liści laurowych
Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Extract,
Myroxylon Pereirae (Balsam Peru) Resin - balsam peruwiański
Mangifera Indica (Mango) Fruit Extract - ekstrakt z mango
Methylisothiazolinone
Triethanolamine
Violet 2 (CI 60725)
Parfum

Znacie tą markę ??? 
Miałyście możliwość używać ich kosmetyków ???

JabaLabs serum hialuronowe

$
0
0
Drugim kosmetykiem, który otrzymałam w ramach Wielkiej Akcji Testowania organizowanej przez portal Uroda i Zdrowie jest serum hialuronowe JabaLabs przekazane od drogerii internetowej www.cofamyczas.com. Tematy związane z kwasem hialuronowym przewijają się często na blogach. Jednak ja do tej pory nie uświadamiałam sobie jak bardzo ważna jest to substancja. Od września skupiam się na zapoznaniu się z budową skóry i jej funkcjonowaniem. Przy okazji zgłębiam też temat jak działa kwas hialuronowy i dlaczego jest nam potrzebny. Dzięki temu dowiedziałam się wielu ciekawych informacji.


Co to jest kwas hialuronowy:

Jest to substancja występująca w naszym organizmie. Jego zadaniem jest wiązanie wody w skórze właściwej. Pełni rolę cementu wypełniającego przestrzenie międzykomórkowe. Nasz organizm sam produkuje kwas hialuronowy. Dlatego takie serum jest dobre dla osób ze skórą bardzo wrażliwą i alergiczną, ponieważ nie uczula. W młodej skórze jest go pod dostatkiem, co gwarantuje jej sprężystość i brak zmarszczek. Z wiekiem jego ilość maleje. Dlatego chętnie wprowadziłam kwas hialuronowy do pielęgnacji mojej skóry. Aż taka stara jeszcze nie jestem, bo 25+, ale stopniowo zacząć używać kwas hialuronowy nie zaszkodzi.

 Jak używam kwas hialuronowy:

Stosuję go dwa razy dziennie na twarz i szyję. Czasem też na inne obszary, które potrzebują nawodnienia, jak np. łokcie. Można stosować go na wilgotną skórę lub też na dłoni rozmieszać jego niewielką ilość z wodą. Ja jednak wolę dodawać go do kremu i razem zmieszane nakładać na skórę.


Jak działa kwas hialuronowy:

W kosmetykach stosuje się dwie formy kwasu hialuronowego: wielkocząsteczkowy i niskocząsteczkowy. Kwas wielkocząsteczkowy nie zostaje wchłonięty w głąb skóry, ponieważ jego cząsteczki są zbyt duże.  Tworzy on na powierzchni skóry okluzję (coś jakby nawilżający kompres), która wyłapuje wilgoć ze środowiska, a jednocześnie nie pozwala wodzie parować ze skóry. Kwas hialuronowy, który ja posiadam zbudowany jest ze znacznie mniejszych cząsteczek. Dlatego ma on możliwość wniknąć w naskórek i go uszczelniać, co przyczynia się do zwiększenia poziomu nawilżenia i ujędrnienia. Przyczynia się to do poprawy wyglądu skóry.

Co jeszcze warto wiedzieć:

Nie zawiera sztucznych barwników. Jest to produkt bezzapachowy. Ma postać bezbarwnego żelu. Kwas hialuronowy jest niekomedogenny. Dlatego osoby, które unikają parafiny w kosmetykach, powinny rozejrzeć się za kwasem hialuronowym. 
Starałam się zawrzeć tu wszystkie najważniejsze informacje, w jak najprzystępniej formie. Jednak uważam, że watro dodatkowo poczytać jeszcze inne opracowania na temat kwasu hialuronowego. 


Produkt, który ja używam znajduje się w wygodnym w użyciu pojemniku z pompką. Opakowanie jest nieco przezroczyste, dzięki czemu widać ile zawartości w nim jeszcze zostało. Jest to produkt bardzo wydajny. Kwas hialuronowy stosuję od 20 dni, a zużycie jest minimalne. To też dzięki temu, że wystarczy używać go w niewielkich ilościach. Pierwsze efekty działania kwasu hialuronowego zauważyłam już dość szybko, bo w pierwszym tygodniu jego stosowania.

Pojemność: 120 ml
Cena: 140 zł
Dostępność: cofamyczas.com
Skład: Hyaluronic Acid, Leucidal (konserwant otrzymywany z rzodkwi)

Używałyście już kwas hialuronowy ???

ORGANIQUE peeling do ciała z masłem Shea

$
0
0
Dziś będzie krótko. Jakiś czas temu trafił do mnie peeling solny marki Organique (dołączony był do ShibyBoxa). Gdybym miała ująć recenzje tego produktu w jednym zdaniu, to określiłabym go jako najlepszy peeling jaki do tej pory używałam. Spełnia wszystkie moje oczekiwania jakie stawiam tego rodzaju produktom.


Po pierwsze dobrze złuszcza martwy naskórek. Wielkość jego drobinek jest odpowiednia - nie są za duże, ani za małe. Stopień złuszczania można regulować. Jeśli masuje się nim po suchej skórze jest ostrzejszy, a po mokrej - tworzy się większy poślizg, to złuszczanie jest delikatniejsze. Jeśli chodzi o jego rodzaj, to jest to peeling solny.


Po drugie nie zostawia nieprzyjemnej, tłustej warstewki na skórze. Nie lubię tego, bo potem czuję się dalej brudna. Aby wróciło uczucie komfortu, to muszę jeszcze umyć się żelem. Peeling ten zawiera masło Shea, olej kokosowy i sojowy, które natłuszczają, wygładzają i zmiękczają skórę w trakcie złuszczania. Po zmyciu pozostaje przyjemna warstewka nawilżająca, która utrzymuje się na skórze nawet po wytarciu ręcznikiem. Z czasem stopniowo się ona wchłania. Jego dodatkowe działanie jest takie, że świetnie nawilża skórę. Nie trzeba już po takiej kąpieli używać balsamu. 


Jego pojemność to 200 ml za cenę ok. 40 zł. Jednak jest w miarę wydajny i pod względem działania wart swojej ceny. Ja mam wersję bambus. Dostępne są jeszcze: grecki, guarana, kokos, len i grejpfrut.

Skład: Sodium Chloride, Glicyne Soya (Soybean) Oil, Ethylhexyl Cocoate, Cetearyl Alcohol, Avocado Oil, Cocos Nucifera Oil, Beeswax, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Parfum, Tocopherol, Limonene, Eugenol, Linalool, Coumarin.

A jakie są Wasze ulubione peelingi ???

Wybielający duet marki Lirene

$
0
0

W skład linii WYBIELANIE wchodzą trzy produkty: krem, tonik i żel/peeling/maska. W paczce z kosmetykami Lirene otrzymałam do testów te dwa ostatnie z wymienionych. Bardzo zaciekawiła mnie ta seria kosmetyków, ponieważ ma ona za zadanie redukować przebarwienia. Moja skóra nie zmaga się za bardzo z tym problemem. Jednak mam cerę bardzo jasną i wszelkie (nawet malutkie) przebarwienia są na niej widoczne. Dodatkowo sporo plamek powstaje mi latem, gdy słońce zaczyna mocniej świecić. Lirene stworzyło nową linię kosmetyków, aby pomóc się z nimi uporać. Mają one pielęgnować skórę, a jednocześnie redukować przebarwienia. Nie będę oceniać działania tych kosmetyków z osobna, ponieważ stosuję je w duecie i uzupełniają się one wzajemnie.


Kosmetyki te stosuję już kilka miesięcy i przez ten czas zaobserwowałam pewne efekty ich działania. Głównie rozjaśniły mi się nieco plamy "popryszczowe". Musze przyznać, że nie do końca wierzyłam w tą obietnicę. Ale za każdym użyciem skóra ma nieco ładniejszy koloryt. Nie jest to jakaś ogromna zmiana. Aleskóra wygląda na promienną i zdrowo rozświetloną. Kosmetyki te nie wpłynęły na piegi. Jednak ja się tym nie przejmuję, bo nie spodziewałam się takiego efektu. Zresztą teraz, gdy słońce nie świeci już tak mocno, to i tak same z siebie zaczynają znikać.


Żel/peeling/maskę stosuję w taki sposób, aby zadziałał na te trzy sposoby. Czyli nakładam na twarz i pozostawiałam na parę minut (jako maska), a następnie spłukuję masując i wykonując złuszczanie skóry (jako peeling i żel myjący). Produkt ten nie ma konsystencji typowej jaką mają żele. Jest gęsty i treściwy jak maska. Zawiera drobne, złuszczające skórę drobinki. A także niewielką ilość znacznie większych, niebieskich drobin, które tak właściwie to nie wiem po co są. Po jego użyciu skóra jest ładnie oczyszczona. Nie należy do typowych, mocnych zdzieraków. Jest delikatny, dlatego można go spokojnie stosować 2 razy w tygodniu.Łatwo daje się spłukać. Jest to jego plus, bo miałam już do czynienia z peelingami, które długo zmywałam ze skóry. Na oczyszczenie twarzy i szyi wystarcza niewielka jego ilość.


Tonik stanowi uzupełnienie pielęgnacji. Skład ma on dość ciekawy. Na drugim miejscu jest kwas migdałowy, a potem jeszcze Pantenol. Po przemyciu nim twarzy czuć delikatne mrowienie, moja skóra robi się miejscami też lekko zaczerwieniona. Po kilku minutach to mija. Tonik ma w sobie kwas, więc to normalne. Jest to niedrogi tonik z kwasami AHA. Ze względu na tą zawartość kwasów stosuję go na noc.

Oba kosmetyki mają estetyczne opakowania, utrzymane w przyjemnej dla oka kolorystyce. Dobrze się je dozuje dzięki temu, że żel/peeling/maska znajduje się w tubce z zamknięciem typu klips, a tonik ma otwór, przez który nie wylewa go zbyt dużo na raz, tylko tyle ile potrzeba. Ich zapachy są przyjemne, delikatne -takie dość neutralne. Oba kosmetyki sprawdzają się u mnie bardzo dobrze. Dodatkowo osoby z bardzo wrażliwą skórą powinny uważać na te kosmetyki. Na opakowaniu brakuje informacji, że przy stosowaniu tych kosmetyków powinno używać się kremów z filtrami.

Żel/peeling/maska ma pojemność 75 ml, kosztuje ok. 17 zł
Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Glyceryl Stearate SE, Glycerin, Polyethylene, Isostearyl Isostearate, Glyceryl Stearate, Magnesium Aluminum Siliocate, Cetyl Alcohol, Cocamidopropyl Betaine, Cellulose Gum, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Oil, Lactose, Microcrystalline Cellulose, Sodium Hyaluronate, PEG-8, Propylene Glycol, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Sea Silt Extract, Malpighia Punicifolia (Acerola) Fruit Extract, Oyster Shell Extract, Citric acid, Ascorbic Acid, Methylparaben, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Phenoexyethano, Parfum, Hexyl Cinnamal, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Alcohol, CI 77289 (Chromium Hydroxide Green).

Tonik ma pojemnośc 200 ml, kosztuje ok. 18 zł
Skład: Aqua, Mandelic Acid, Glycerin, Sodium Cargonate, Panthenol, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Disodium EDTA, Ethylhexylglyceri, Phenoxyethanol, Methylisothiazolinone, Parfum, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Linalool.

Znacie tą serię kosmetyków ???
Co o niej sądzicie ???

EVREE serum do rąk i stóp z linii Max Repair

$
0
0
Ostatnio opisywałam Wam głęboko nawilżający krem do stóp (marki BCL), który jest świetny, ale w Polsce dostępny w drodze zakupów przez Internet. Dlatego dziś chciałabym wspomnieć o dwóch produktach do pielęgnacji rąk i stóp, które można bez problemu dostać w drogeriach, a które mają też bardzo dobre działanie. Kosmetyki te pochodzą z linii Max Repair marki Evree. A są to regenerujące serum do stóp oraz serum do rąk.


Zestawiłam je ze sobą na zdjęciu - tak właściwie, to nie ma między nimi żadnej różnicy w konsystencji. Oba produkty są gęste i treściwe. Ale na szczęście łatwo dają się rozsmarować na skórze. Znajdują się w opakowaniach o takiej samej pojemności, bo 50 ml. Są to tubki zamykane na klips. Nawet ich kolorystyka jest bardzo podobna. Różni je tylko to, że serum do stóp ma niebieski akcent na spodzie. Nie rozumiem czemu niektórzy narzekają na ich zapach. Jak dla mnie to kremy te mają zapachy raczej neutralne i delikatne.


Przy regularnym stosowaniuświetnie nawilżają i odżywiają skórę. Pomagają zregenerować naskórek. Przy recenzji kremów nieraz znajduje opinie, że dany krem do stóp nie działa, bo nie robi nic ze skórą, która jest tak sucha ze aż popękała. Ale jak krem ma pomóc, skoro to właśnie przez tą zbyt grubą warstwę naskórka nie może się przebić, aby zadziałać. Ważne jest, aby regularnie usuwać ten zrogowaciały naskórek. Wtedy krem ma szansępokazać na co go stać. To jest tak jakby mieć pretensje, że serum do włosów nie działa, bo nie skleja rozdwojonych końcówek.

Produkty te pozostawiają delikatny film na skórze, ale jest on bardzo przyjemny. Już po paru minutach się on całkowicie wchłania. W przypadku serum do rąk nawet, gdy potem umyje ręce, to dalej czuć, że jeszcze coś z tej warstewki zostało. Co jest fajne, bo nie ma potem suchości rąk po umyciu. Dlatego zdarza mi się zabrać je nieraz ze sobą do torebki i używać w pracy. Jego dodatkowym atutem jest to, że mieści się w małym i poręcznym opakowaniu. Na noc można wmasować większą ilość serum zarówno na stopy jak i dłonie. Na opakowaniu serum do stóp znajduje się informacja, że wystarczy używać je 2-3 razy w tygodniu. Ja tak właśnie robię, bo stosuję je na zmianę z innymi kremami.


Podsumowując: Jeżeli ktoś szuka kosmetyków dobrze działających i w dobrej cenie to polecam te dwa produkty. Ich standardowa cena to ok. 9 zł. Ale nieraz są dostępne też na promocjach. Mi udało się kupić je po 4,49 zł za sztukę. Dodatkowo ich składy podobają mi się. Są całkiem niezłe.

serum do rąk:Aqua (Water), Glycerin**, Urea, Caprylic/Capric Triglyceride*, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter**, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Dimethicone, Glyceryl Stearate,*, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil**, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Cera Alba (Beeswax), Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Xanthan Gum, Disodium EDTA, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, BHA, Parfum.
* surowiec pochodzenia roślinnego
** surowiec zaaprobowany przez ECOCERT

regenerujące serum do stóp:Aqua (Water), Urea, Caprylic/Capric Triglyceride*, Canola Oil, Glycerin, Polyglyceryl-3 Melthylglucose Distearate, Isohexadecane, Glyceryl Stearate SE, Propylene Glycol, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Cetearyl Alcohol, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Cera Alba (Beeswax), Panthenol, Allantoin, Tocopheryl Acetate, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Inulin Lauryl Carbamate, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Lactic Acid, Polyacrylate-13, Polyisobutene, Polysorbate 20, Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate.

A Wy używałyście któryś z tych kremów ???
A może inne produkty tej firmy ???
Dajcie znać, bo zastanawiam się nad wypróbowaniem ich olejków do ciała.
Viewing all 654 articles
Browse latest View live