Quantcast
Channel: UWIELBIAM BYĆ KOBIETĄ
Viewing all 654 articles
Browse latest View live

Pharmaceris C - nowa, wiosenna odsłona

$
0
0
W tym tygodniu otrzymałam do testów dwa kosmetyki z linii Pharmaceris C. Przeznaczone są one dla wszystkich którzy chcą wspomagać kuracje antycellulitową dodatkową pielęgnacją.
Ja właściwie problemów z cellulitem dużych nie mam, ale będę je stosować głównie, profilaktycznie, aby zapobiegać. A te kosmetyki to:
- drenujący peeling antycellulitowy do mycia ciała (klik po więcej informacji)
- oraz skoncentrowany krem-żel antycellulitowy o podwójnym działaniu (klik po więcej informacji).
 Znacie kosmetyki z tej linii ???

WIBO - eliksir z jedwabiem

$
0
0
Od producenta:
Odżywka o silnym działaniu: zapobiega łamaniu i przebarwianiu się płytki paznokcia. Stosowana jako podkład bazowy pod lakier poprawia trwałość lakieru, wyrównuje płytkę paznokcia. W jej składzie znajdują się witaminy i jedwab.
Jak stosować: przez okres co najmniej dwóch tygodni. Można nakładać jako podkład pod lakier do paznokci. Preparat odporny na działania szkodliwych czynników zewnętrznych.

Opakowanie:
standardowe jakie występuje w przypadku lakierów i odżywek. Jest to szklana, przezroczysta buteleczka z nakrętka z pędzelkiem. Pędzelek ten jest dość mały, płasko ścięty, ale wygodnie mi się go używa.

Konsystencja/czas wysychania
konsystencja tego produktu jest dość rzadka, ale dzięki temu dobrze się go rozprowadza. Najczęściej nakładam jedną jego warstwę - w tym przypadku wysycha bardzo szybko. Zanim pomaluję ostatni paznokieć pozostałe są już suche. Gdy używam jego dwie warstwy to trzeba z wyschnięciem poczekać troszkę dłużej, ale też nie jest to zbyt długo. Eliksir ten na paznokciach po wyschnięciu wygląda jak mleczna warstwa - bo jest on koloru białego:
Działanie:
Według obietnic producenta eliksir ten ma zapobiegać łamaniu płytki paznokcia i to właśnie dla tego działania zaczęłam go stosować. Mimo regularnego używania już od stycznia nie zauważyłam żadnej poprawy. Płytka paznokcia dalej się rozdwaja i łamie. Moje paznokcie na chwilę obecna wyglądają następująco:
Niestety pod względem właściwości pielęgnacyjnych się u mnie nie sprawdził. Używam go za to z powodzeniem jako bazę pod lakier. Ładnie wyrównuje bruzdy na paznokciach, szybko wysycha, zapobiega przed przebarwieniami. Po prostu dobrze przygotowuje paznokcie do nałożenia na nie lakieru. Jest to produkt bardzo wydajny. Używam go już kilka miesięcy, a zużycie wynosi około 1/3 opakowania.  

Podsumowując: produkt ten sprawdzi się u osób, które nie maja większych problemów z paznokciami i szukają nie drogiej bazy pod lakier.

Pojemność: 7 ml

Cena: ok 7 zł

Dostępność: drogerie (widziałam go np. w Rossmannie)

Skład: niestety nie jest podany na buteleczce, a eliksir nie był zapakowany w żaden kartonik. Znalazłam jednak informacje o składzie na forum wizaż:
Butyl Acetate, Ethyl Acetate, Nitrocellulose, Adipic Acid/Neopentyl, Glycol/Trimellitic Anhydride Copolymer, Acetyl Tributyl Citrate, Isopropyl Alcohol, Stearalkonium Hectorite, Sucrose Acetate Isobutyrate, Acrylates Copolymer, Benzophenone-3, Benzophenone-1, Ethyl Ester of Hydrolysed Silk, Dimethicone, CI 77891, Mica and CI 77891 and CI 77861.

Znacie tą odżywkę do paznokci ? 
Jakie są Wasze ulubione odżywki ?

VIRTUAL - fluid kryjący z olejem jojoba

$
0
0
Od producenta:
SKÓRA ZACZERWIENIONA, PRZEBARWIONA I NIERÓWNA
Kryjący podkład do twarzy o lekkiej konsystencji fluidu, wygładza, matuje, idealnie się rozprowadza, pokrywając wszelkie niedoskonałości. Zawiera wysoko zmikronizowany pigment, który optycznie wyrównuje koloryt skóry, jednocześnie ją matując. Nie pozostawia efektu „maski” i nie brudzi ubrań. Zawiera olej jojoba, olej sojowy, wyciąg z krokosza, witaminę A, E i F. Do wszystkich rodzajów cery, idealny dla osób z przebarwieniami, zaczerwienieniami, śladami po wypryskach oraz wystawionych na działanie klimatyzacji.

Opakowanie:
estetycznie wyglądające opakowanie z pompką, które jest małe i poręczne. Nigdy bym nie przypuszczała, że używanie go może okazać się koszmarem. Wszystko było z nim w porządku przez kilka pierwszych użyć, potem nagle odpadła plastikowa nakładka na pompce. Podkład w ogóle nie chciał się wydobywać. Pomyślałam sobie, że coś musiało się zaciąć, bo to nie możliwe, aby już się cały fluid skończył. Aż tu nagle pompka zadziałała, ale od tej pory rozchlapuje podkład wszędzie, ale nie tam gdzie trzeba. Ja zawsze aplikuję podkład w płynie w ten sposób, że wylewam go trochę na wierzch dłoni i dopiero stąd nabieram pędzlem na twarz. Z tym podkładem ciężko jest mi to zrobić, bo po naciśnięciu pompki strzela one w różne strony. Często muszę go potem ścierać z podłogi, mebli, a nawet nieraz z włosów. Z tego co przeczytałam na wizażu nie tylko moje opakowanie tak się zachowuje.

Konsystencja:
dla mnie jego konsystencja jest odpowiednia. Nie mam problemów z rozprowadzeniem go po skórze, nie robi smug.

Działanie:
moim zdaniem jego krycie jest dość dobre. Po jego aplikacji nie czułam potrzeby używania dużej ilości korektowa. Dość długo utrzymuje się na skórze. Nie wysuszył mi skóry. Suche skórki podkreślał tylko w tedy, gdy je miałam. Gdy dobrze wypeelingowałam i złuszczyłam skórę nie podkreślał żadnych suchych skórek. Nie daje efektu matu, ale mimo to dobrze stapia się ze skórą wyglądając na niej naturalnie (przynajmniej na początku zaraz po nałożeniu na twarz). Posiadam odcień numer 12, czyli najjaśniejszy. Na chwilę obecną jest on dla mnie nieco za ciemny. Latem pewnie byłby w sam raz. Niestety jego ogromną wadą jest to, że ciemnieje na twarzy. Po paru godzinach wygląda się jakby miało się pomarańczową maskę.

Podsumowując: nie polecam Wan tego podkładu. Mój wyląduje w koszu - nie chcę się z nim dłużej męczyć.

Pojemność: 30 ml

Cena: ok. 12 zł
Używałyście tego podkładu ???
Może macie lepsze doświadczenia z nim związane ???
A może działał podobnie jak mój ???

BARWA MISS - mleczko pod prysznic z proteinami mleka i miodu

$
0
0
Od producenta:
Wygładzająco-dotleniające mleczko pod prysznic z proteinami mleka i miodu łagodnie myje i pielęgnuje ciało pozostawiając delikatny zapach i przyjemnie gładka skórę. Dzięki zawartości kojących składników aktywnych skora staje się miękka i delikatna, a naskórek jest głęboko zregenerowany i odżywiony.

Opakowanie:
plastikowa tubka zamykana na klips. Mimo, że nie jest przezroczyste i nie widać ile produktu w nim jeszcze zostało, to jest ono wygodne w użyciu. Głównie dzięki temu, że stoi na zamknięciu i jego zawartość cały czas spływa na dół opakowania. A poza tym bardzo ładnie i estetycznie wygląda. Utrzymane jest w biało-żółtej kolorystyce - co ma zapewne kojarzyć się z mlekiem i miodem.

Konsystencja:
tak jak podaje producent kosmetyk ten ma formę czegoś co przypomina mleczko. Pierwszy raz spotykam się z mleczkiem pod prysznic, ale przynajmniej jest okazja wypróbować coś innego niż żele. Chociaż tak właściwie to można go opisać jako gęstawy, mętny żel, który jest koloru białego.

Zapach:
jego zapach określiłabym jako słodki. Jest on taki mleczno-miodowy. Nie jest to brzydki zapach, ale miałam już kosmetyki do mycia, które miały przyjemniejsze dla mojego nosa zapachy. A może to po prostu kwestia taka, że ja nie przepadam za słodkimi zapachami. Dla mnie na szczęście nie utrzymuje się on na skórze po umyciu.

Działanie:
kosmetyk ten spełnia swoje podstawowe zadanie jakim jest mycie i oczyszczanie skóry. Dobrze się pieni. Jednak jest mało wydajny, ponieważ trzeba go dużo użyć na raz - mi wystarczył na 1,5 miesiąca. Nie wysusza skóry, ale też jej jakoś specjalnie nie nawilża. Nie oczekuje od kosmetyku do mycia, że będzie nawilżał skórę, ale poruszam tą kwestię, bo obiecuje to producent. Nie podrażnił mnie, ani nie uczulił. W mojej okolicy ciężko jest z jego dostępnością - nie widziałam tych kosmetyków w żadnym sklepie (stałam się posiadaczką tego mleczka pod prysznic, bo dostałam je na spotkaniu blogerek).

Pojemność: 200 ml

Cena: ok 7 zł

Skład:  
Aqua - woda
Sodium Laureth Sulfate - jest to anionowa substancja powierzchniowo czynna, podstawowy składnik myjący.
Lauramidopropyl Betaine - anystatyki mające właściwości oczyszczające i odżywcze.
Cocamide DEA - emulgator. Substancja myjąca, usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry.
Sodium Chloride- chlorek sodu, w kosmetykach odpowiada za lepkość produktu.
Cocamidopropylamine Oxide - łagodzi ewentualne drażniące działanie anionowych substancji powierzchniowo czynnych na skórę.
Hydrolyzed Gelatin and Mel- żelatyna i miód
Hydrolyzed Milk Protein - hydrolizat protein mleka. Substancja filmotwórcza, hydrofilowa, rozpuszczalna w wodzie. Jest odpowiedzialna za utrzymywanie wody w naskórku, dzięki czemu go nawilża, a także kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza. Ponadto stosowana jest w preparatach myjących w celu ograniczenia potencjalnego działania drażniącego anionowych substancji powierzchniowo czynnych jak np. Sodium Laureth Sulfate. Ze względu na duży rozmiar cząsteczki nie penetruje w głąb skóry, pozostając na powierzchni.
Parfum- substancje zapachowe
Styrene/ Acrylates Copolymer - środek zmętniający.
Citric Acid - kwas cytrynowy, wspomaga działanie ochronne antyoksydantów, używany jako zmiękczacz, środek konserwujący, przeciwutleniacz.
Methylchloroisothiazolinone - biodegradowalna substancja konserwująca. Chroni kosmetyk przed drobnoustrojami. Ma działanie alergizujące i może oddziaływać na układ nerwowy.
Methylisothiazolinone- tania i popularna chemiczna substancja konserwująca stosowana głównie w produktach pozostających na skórze. Ma działanie alergizujące i może oddziaływac na układ nerwowy.

Na zdjęciu widać już pierwsze oznaki wiosny :)) 
Używałyście już mleczko pod prysznic ???
A może znacie ten kosmetyk firmyBarwa ???

EPONA - krem nawilżający do każdego rodzaju cery na bazie mleka klaczy

$
0
0
Od producenta:
Dermokosmetyk o lekkiej konsystencji do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju cery. Dzięki unikalnej formule bazującej na mleku klaczy oraz wyselekcjonowanych olejach roślinnych, krem doskonale nawilża, jednocześnie matując cerę poprawia jej koloryt. kora staje się gładka i odzyskuje zdrowy wygląd.
Sposób użycia: niewielką ilość kremu rozprowadzić na oczyszczonej skórze twarzy i dekolcie, delikatnie wklepując opuszkami palców. Stosować rano i wieczorem.
Produkt nie zawiera: olejów mineralnych i ich pochodnych, parabenów, silikonów, składników na bazie tlenku etylenu, składników zawierających siarczany, glikolu polietylenowego, ftalanów, donorów formaldehydu, syntetycznych barwników, kompozycji zapachowych.
Źródło: opakowanie kremu


Opakowanie:
krem znajduje się w plastikowym opakowaniu typu air-less. Lubie tego typu opakowania, ponieważ są bardzo higieniczne w użyciu. Design opakowania jest bardzo prosty - łanie się ono prezentuje. Pompka nie zacina się, ale jak dla mnie to dozuje zbyt dużą ilość kremu. To co się wydobywa z jednej pełnej pompki wystarczyło by mi na posmarowanie twarzy i szyi aż trzy razy. Dlatego nie dozuję pełnej pompki, tylko lekko ją naciskam, aby wydobyła się nieduża ilość kremu.
Dodatkowo do opakowania dołączona jest plastikowa zaślepka - ma ona zabezpieczać przed wysychaniem i odkładaniem się kremu. Jedyny zarzut do opakowania jaki mam jest taki, że nie zostawiono z boku małego prześwitu, aby widzieć jak pompka się podnosi, a dzięki temu wiedzieć ile kremu jeszcze zostało.

Konsystencja:
krem jest bardzo lekki. Jego konsystencja jest nieco wodnista, a także troszkę jakby tłustawa. Bardzo dobrze rozprowadza się go po skórze. Jego dużą zaletą jest to, że szybko się wchłania i nie zostawia żadnego tłustego filmu. Trzeba jednak uważać, aby nie użyć go zbyt dużo na raz, bo zaczyna się rolować. Krem jest koloru białego.
Zapach:
krem ma bardzo neutralny zapach - tak jak podaje producent nie zawiera substancji zapachowych.

Działanie:
zaczęłam go używać kilka dni po tym jak Idalia zaprezentowała jego recenzję. Na początku trochę się przeraziłam, gdy przeczytałam o tych podskórnych gulach, które u niej się pojawiły po stosowaniu tego kremu. Ja mam z nimi też problem i nie chciałam zwiększać ich liczby. Zaczęłam go ostrożnie używać, monitorując ciągle stan mojej skóry. Krem ten jest kolejnym kosmetykiem, który potwierdził, że moja skóra ostatnio jest chyba jakaś "pancerna", ponieważ nie zauważyłam ani jednej podskórnej guli czy też czerwonych wykwitów na skórze. Uffff .... Jednak nie jest on dla mojej skóry taki idealny. Posiada w składzie kilka komedogennych olejów, które powodują wzrost zaskórników na czole i policzkach. Gdy krem odstawiam na parę dni ich ilość maleje. Lubię ten krem, ale te czarne punkciki na skórze mnie dobijają.
Nie poruszyłam jeszcze kwestii związanej z nawilżaniem skóry. Z powodu tej kwestii czekałam troszkę z opublikowaniem recenzji, bo chciałam sprawdzić jak działa nie tylko w okresie zimowym, ale także jak zrobi się troszkę cieplej. Zimą efekt nawilżający był dla mnie niewystarczający. Gdy używałam tylko tego kremu miałam przesuszoną skórę. Dlatego musiałam wspomagać go jeszcze jakimś serum lub innym bardziej treściwym kremem. Jednak teraz, gdy robi się coraz cieplej, krem radzi sobie bardzo dobrze z nawilżaniem mojej skóry. Pozytywnie wpływa na moją strefę T, która pod jego wpływem uspokaja się, a co za tym idzie mniej się przetłuszcza i błyszczy. Dobrze używa mi się go pod makijaż. Jest to produkt bardzo wydajny (używam go od 17 lutego) i jeszcze mi się nie skończył.

Pojemność: 50 ml

Cena: ok 53 zł

Dostępność: krem można kupić w sklepach stacjonarnych i na stronach internetowych. Ich wykaz znajduje się na stronie producenta TUTAJ.

Skład: Aqua, Equae Lac, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond Oil), Macadamia Ternifolia Seed Oil, Sorbitan Stearate (and) Sucrose Cocoate, Persea Gratissima (Avocado)Oil, Squalene, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Lactic Acid, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję firmie EPONA Cosmetics za udostępnienie mi tego produktu do przetestowania. Pragnę zaznaczyć, że fakt otrzymania kosmetyku za darmo w żaden sposób nie wpłynął na obiektywność mojej recenzji.

ARTDECO - baza pod cienie

$
0
0
Od producenta:
Nawilżająca kremowa konsystencja sprawia, że cienie idealnie się rozprowadzają, mają intensywniejszy odcień i utrzymują się dłużej - stają się wodoodporne

 
Opakowanie / pojemność / konsystencja: baza znajduje się w małym zakręcanym słoiczku utrzymanym w czarnej kolorystyce. Ma on 5 ml pojemności. Niby wydaje się, że to jest mało, ale baza ta wystarcza mi na rok używania przy codziennym makijażu. Na początku bazę dobrze wydobywa się z opakowania. Wystarczy troszkę potrzeć opuszkiem palca po jej powierzchni lub pędzelkiem. Niestety im dłużej ją mamy tym bardziej zaczyna zasychać i pod koniec musiałam ją wygrzebywać paznokciem lub szpatułką. Baza ma kremową konsystencję


Działanie: baza dobrze i łatwo rozsmarowuje się na powiekach. Nabieram ją z pojemniczka palcem więc palcem potem ją też rozprowadzam. Wiem, że jest to mało higieniczne, ale tak mi najwygodniej. Mimo że ma kolor beżowy, na powiece jest raczej transparentna. Nie jest to baza, która kryje powieki i wyrównuje ich koloryt. Zawiera w sobie troszkę małych drobinek, których nie widać w słoiczku, ale ujawniają się na powiece. Mi one nie przeszkadzają, bo bardzo ładnie rozświetlają skórę. Baza ta dobrze sprawdza się na moich powiekach - utrwala cienie (te lepszej jakości i te gorszej) i powoduje, że nie rolują się w załamaniu powieki zbyt szybko. Cienie dobrze i równomiernie się na niej rozprowadzają, nie ma również problemów z blendowaniem. Makijaż oczu wygląda dobrze i pozostaje "na swoim miejscu" tak przez 8-9 godzin. Właściwie tyle mi wystarczy, bo zaraz jak wracam do domu to i tak go od razu zmywam. Nie napisałam jeszcze, że ładnie podbija kolory cieni - wydają się na niej intensywniejsze. Widać to na poziższych zdjeciach:



Podsumowując: mogę polecić Wam tą bazę. To, że jestem zadowolona z jej działania świadczy, fakt, że kupiłam kolejne jej opakowanie. Choć ma małą pojemność jest bardzo wydajna. Baza ta nie podrażniła moich powiek, ani ich nie uczuliła.

Cena: ok 36 zł

Dostępność: sklepy internetowe, Douglas

Skład: C11-13 Isoparaffin, Talc, Cera Microcristallina, Mica, PVP/Hexadecene Copolymer (VP/Hexadecene Copolymer), Polyethylene, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Bisabolol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Propylene Glycol, BHT, Glyceryl Stearate, Ascorbyl Palmitate, Citric Acid, Parfum, Benzyl Benzoate, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Hydroxycitronellal, CI77491 (Iron Oxides), CI77492 (Iron Oxides), CI77499 (Iron Oxides), CI77891 (Titanium Dioxide)

PAT&RUB - piling do ust pomarańczowy

$
0
0
Dobrze widzicie - producent nazywa ten produkt "pilingiem". Ja jednak przy opisywaniu go będę posługiwać się słowem, do którego jestem bardziej przyzwyczajona, czyli "peeling". 

Od producenta:
100% naturalny, 100% nowoczesności, 100% przyjemności
delikatnie złuszcza, nawilża, wygładza
Zawiera ksylitol - cukier z brzozy o działaniu przeciwpróchniczym
Kolor nadaje masło pomarańczowe i olej annatto.
Aromat daje olejek pomarańczowy.


Opakowanie:
przezroczysty słoiczek wykonany z grubego plastiku zakręcany czarną nakrętką. Opakowanie to jest prosto ozdobione, ale prezentuje się bardzo elegancko. Słoiczek ten jest na tyle szeroki, że bez problemu zmieści się w nim palec, aby wydobyć odpowiednią ilość peelingu.

Konsystencja:
jako że jest to peeling cukrowy, to kosmetyk ma postać kryształków cukru zatopionych w oleistej cieczy. W mojej wersji mają one kolor pomarańczowy. Nabranie peelingu nie sprawia kłopotu - bo te kryształki jakby same przyklejają się do palca. Ilość produktu, którą zaczerpnęłam na poniższym zdjęciu, jest zdecydowanie za duża jak na jedno użycie - to tylko tak do zdjęcia. W zupełności wystarczy 1/3 z tego. Pod tym względem jest to produkt bardzo wydajny.

Zapach:
peeling ten ma wspaniały zapach - taki genialnie pomarańczowy. Dokładnie tak jakbyśmy miały świeżą pomarańczkę w nim. Do wyboru są jeszcze dwie inne wersje zapachowe: różany i kawowy.

Działanie:
peeling radzi sobie świetnie ze złuszczaniem skóry. A przy tym nie podrażnia, ani nie powoduje jej zaczerwienienia. Po jego użyciu skóra ust jest miękka i gładka. Najciekawszy w nim jest sposób jego użycia. Gdyż po skończonym peelingowaniu ust pozostałości produktu można zjeść. Zgadza się - można go zjeść :)) Producent zaznaczył, że nie zrobi on krzywdy naszym zębom, ponieważ zawiera cukier z brzozy, który ma działanie przeciwpróchnicze. Co do smaku, to jest on po prostu słodki - jak to cukier.

Podsumowując: kosmetyk ten rozpoczął moje pierwsze podejście do produktow firmy Pat&Rub. Do tej pory czytałam o nich tylko dużo recenzji, ale mimo wszystko nie zdecydowałam się na zakup. Możliwość wypróbowania kosmetyków tej formy nadarzyła się na spotkaniu blogerek, gdzie otrzymałyśmy kilka do wypróbowania. Bardzo się ucieszyłam, gdy w mojej paczce znalazłam ten peeling. Z drugiej jednak strony w internecie jest wiele przepisów na wykonanie swojego peelingu z dostępnych w domu składników. Działanie będą mieć takie samo, ale będą one dużo tańsze.

Pojemność: 25 ml

Cena: 49 zł

Dostępność: sklep producenta, Sephora

Skład: Xylitol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Mangifera Indica Seed Oil, Lithospermum Officinale Root Extract, Octylodecyl Myristate, Tocopherol, Beta-Sitosterol Squalene, Rosa Damascena Flower Oil, Linalool, Geraniol, Citronellol, Citral, Eugenol, Farnesol

Niezbyt mi się to widzi

$
0
0
W tym tygodniu skusiłam się na zdobienie paznokci za pomocą ozdób firmy Donegal, które otrzymałam na spotkaniu blogerek. Pierwszy raz używam tego typu zdobienia.

Z tyłu opakowania znajduje się instrukcja jak z nimi postępować:
- dokładnie zmyj i wysusz powierzchnie paznokcia,
- wybierz rozmiar i wzór, który Ci odpowiada,
- ostrożnie odklej wzór i umieść go na płytce paznokcia, delikatnie dociśnij,
- aby zabezpieczyć wzór pokryj płytkę paznokcia wraz ze worem warstwą lakieru bezbarwnego.
W zestawie znajdziemy 10 naklejek w 5 różnych rozmiarach. Postępując zgodnie z instukcją wyszło mi takie oto zdobienie:
Użyłam lakieru holograficznego z Eveline numer 420. Może jednak trzeba było wybrać lakier bez drobinek ???
Aplikacja naklejek niby nie jest trudna, ale sprawia kilka problemów. Na początku wszystko jest OK. Bardzo łatwo odrywa się naklejki z kartonika. Bardzo dobrze dopasowują się po bokach paznokcia. Problemy pojawiają się później, gdy trzeba je trochę dociąć, bo są za długie. Okazuje się, że od przyciętej strony naklejka zaczyna się szybciej niszczyć: kruszy się i rozrywa (mimo że nałożyłam na nie warstwę lakieru bezbarwnego). Pozostaje jeszcze kwestia zmywania - powiem tylko, że jest trudno.

Cena tych naklejek to 4,19 zł, możecie je znaleźć TUTAJ.
Podsumowując niezbyt mi się podobają te naklejki na paznokciach. Dlatego też nie mam więcej zdobień z innymi lakierami. A Wam jak się podoba ten efekt ???

P.S. Więcej zdjęć tego lakieru z Eveline prezentowałam TUTAJ. Bardzo podoba mi się ten kolor :))

OLAY - hydrożel nawilżający na dzień

$
0
0
Od producenta:
Dlaczego hydrożel nawilżający na dzień Active Hydrating Essentials jest dla mnie odpowiedni?
Ponieważ jest to kosmetyk, który nawilża i łagodnie chroni skórę w ciągu dnia.
- beztłuszczowa formuła w 100% wolna od składników zapachowych i barwników, szybko się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy i pozwalając skórze oddychać.
- żelową formulę stworzoną dla skóry tłustej i mieszanej wzbogacono prowitaminą B5 oraz składnikami poprawiającymi strukturę skóry.
- żel wygładza powierzchnię skory, pozostawiając ją gładką, miękką i elastyczną.
Efekty:
Poczujesz różnicę: gładsza, delikatniejsza i młodziej wyglądająca skora każdego dnia!

Opakowanie:
plastikowy zakręcany słoiczek, który jest bardzo lekki. Utrzymany jest on w różowej kolorystyce. Prezentuje się bardzo estetycznie. Niestety jest to niezbyt higieniczny typ opakowania. Krem ten nie jest zabezpieczony sreberkiem środku. Użyto kartonik zawinięty w folię.
Konsystencja:
kosmetyk ten ma bardzo ciekawą konsystencję. Nie ma formy typowego kremu, ale jest to hydrożel. Wygląda on jak taka gęsta, bezbarwna galaretka.

Zapach:
jest to produkt praktycznie bezzapachowy

Działanie:
Produkt ten przeznaczony jest dla skóry tłustej i mieszanej, czyli takiej jak ja mam. Ma bardzo lekką konsystencję, dzięki czemu bardzo szybko się wchłania. Nie pozostawia na skórze żadnego tłustego filmu, a także nie zatyka porów. Najbardziej lubię go za to, że skóra po jego użyciu robi się niezmiernie miękka, gładka i aksamitna w dotyku. Dlatego bardzo lubię go używać jako bazę pod podkład. Podkłady świetnie i lekko się na nim rozprowadzają, nie tworzą się żadne smugi. Dodatkowo hydrożel ten na długo utrzymuje moją skórę w macie. Gdy go używam prawie wcale nie muszę poprawiać makijażu przez cały dzień. Jest to produkt wydajny - nie trzeba używać go dużo na raz. Jego jedynym minusem jest to, że słabo nawilża. Dlatego nie stosuje go w codziennej pielęgnacji. Używam go tylko wtedy, gdy wiem, że będę nakładać podkład na twarz.

Podsumowując:
przez brak nawilżania skóry raczej nie polecam tego kremu, jeśli ktoś rozważałby jego zakup do codziennej pielęgnacji. Pod tym względem sprawdziłby się przy mało wymagającej skórze. Ja go lubię za to, że jest on dobry jako baza pod podkład. Na wizażu uzbierał on sporo negatywnych recenzji, dlatego najlepiej dobrze rozważyć jego zakup. Ja bym tego kremu raczej nie kupiła, ale że go dostałam to już inna kwestia - postanowiłam go wypróbować.

Pojemność: 50 ml

Cena: ok 19 zł

Dostępność: sklepy, drogerie, internet

Skład:
Aqua - woda
Glycerin - gliceryna
Dimethicone - syntetyczny emolietnt odpowiadający za wygładzenie skóry bądź włosów, silikon. Może zatykać pory (działanie komedogenne).
Hexylene Glycol - glikol heksylenowy, wykazuje właściwości nawilżające. Jest dobrym nośnikiem substancji aktywnych. Cechują go właściwości konserwujące i hamujące rozwój drobnoustrojów.  
Panthenol - Nawilża, działa przeciwzapalnie, jest naturalnym prekursorem witaminy B5 (kwasu pantotenowego), substancji bardzo szeroko rozpowszechnionej w przyrodzie, obecnej w każdej żywej tkance.  
Carbomer -polimer kwasu akrylowego, hydrofilowy składnik konsystencjotwórczy, reguluje lepkość kosmetyku, tworzy film na skórze.
Dimethiconol - niezwykle elastyczny polimer odporny na czynniki zewnętrzne. Silikon ten jest także wyjątkowo odporny na temperatury. Dzięki tej stabilności chroni skórę lub włosy przed szkodliwym wpływem czynników środowiskowych. Zapobiega odparowywaniu wody.
Phenoxyethanol - jest półsyntetycznym środkiem konserwującym, który staje się coraz powszechniej używany w kosmetykach naturalnych, jest uważany za bezpieczniejszą alternatywę dla parabenów (nie mniej jednak badania wykazały, że ma szkodliwe oddziaływanie na mózg i układ nerwowy u zwierząt). 
Imidazolidinyl Urea -  substancja konserwująca. Chroni również kosmetyk przed nadkażeniem bakteryjnym, które możemy wprowadzić przy codziennym użytkowaniu produktu (np.nabierając krem palcem).
Sodium Hydroxide - wodorotlenek sodu, regulator pH kosmetyku.
Methylparaben - substancja konserwująca
Disodium EDTA - stabilizator pochodzenia syntetycznego. Działa również jako środek konserwujący. Często jest on zanieczyszczony, co działa drażniąco na skórę i błony śluzowe. 
Citric Acid - kwas cytrynowy, wspomaga działanie ochronne antyoksydantów, używany jako zmiękczacz, środek konserwujący, przeciwutleniacz.

PIERRE RENE - Camuflage Cover Cream

$
0
0
Od producenta:
Korektor idealny - wielofunkcyjny, profesjonalny kamuflaż w kremie. Gwarantuje 18-h perfekcyjny wygląd. Ukrywa cienie pod oczami oraz inne niedoskonałości. Wodoodporny. Testowany dermatologicznie.


Opakowanie:
kwadratowe, przezroczyste, plastikowe utrzymane w białej kolorystyce. Jest ono solidnie wykonane - mimo że nieraz rzucę na nie przypadkiem jakiś cięższy kosmetyk, nie popękało jeszcze nigdzie. Jedyne co mogę mu zarzucić, to trochę zbyt ciężko się otwiera. Czasem boję się, abym nie pokruszyła sobie na nim paznokci.
Konsystencja:
jest to korektor w kremie. Wyglądem przypomina nieco mus albo podkład w kompakcie.
Zapach:
ma bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny zapach.

Działanie:
korektor ten występuje w dwóch kolorach: 01 IVORY dla zimnych karnacji oraz 02 BEIGE dla ciepłych karnacji. Ja mam ten drugi czyli numer 02. Na początku wydawało mi się, że będzie za ciemny. Jednak kolor ten bardzo dobrze dopasowuje się do mojej jasnej karnacji. Ładnie kryje wszystkie przebarwienia. Sińce pod oczami również, ale po pewnym czasie zbiera się w załamaniach skóry. Ja się tym nie przejmuję, ponieważ moja budowa oka już taka jest, że każdy korektor będzie mi się tak zbierał. Aplikuję go za pomocą pędzla lub palca. Korektor ten nie ciemnieje na twarzy, jedynie z czasem zaczyna się nieco ścierać.

Podsumowując:
nie wiem czemu nigdy dotąd nie zwracałam uwagi na kosmetyki tej firmy. Na szczęście dzięki spotkaniu blogerek korektor ten trafił w moje ręce. Okazał się być dobrym produktem w rozsądnej cenie. Spowodował to, że będę bardziej zwracać uwagę na kosmetyki tej firmy.

Pojemność: 4,5 g

Cena: ok 15 zł

Dostępność: drogerie, internet

Używałyście może ten korektor w kremie ??
Jakie są Wasze ulubione korektory ??

FLOSLEK - wazelina kosmetyczna do ust

$
0
0
Od producenta:
Zastosowanie: codzienna pielęgnacja i ochrona ust przed szkodliwym działaniem czynników atmosferycznych i środowiskowych (zmiany temperatury, wiatr, itp.).
Działanie: ochronno-odżywcze. Wazelina:
- wygładza, nawilża i delikatnie natłuszcza usta,
- zapobiega  łuszczeniu, wysuszeniu i pękaniu naskórka,
- delikatnie nabłyszcza wargi.
Efekt: atrakcyjne, odpowiednio nawilżone i wyglądające usta.
Sposób użycia: niewielką ilość wazeliny nanieść na usta i rozsmarować. Stosować kilka razy dziennie lub w zależności od potrzeb.

Opakowanie:
metalowy zakręcany słoiczek. Jest on na tyle szeroki, że palcem bez problemu wydobywa się z niego odpowiednią ilość wazeliny. Jednak niestety jest to mało higieniczny sposób aplikacji. Opakowanie jest bardzo solidne. Utrzymane jest w prostej i estetycznej kolorystyce. Dodatkowo powierzchnia z boku nakrętki jest chropowata, dzięki czemu łatwo się ją otwiera.

Konsystencja / zapach:
Mamy do wyboru kilka wersji zapachowych
- waniliowa, 
- różana, 
- poziomkowa, 
- pomarańczowa, 
- czekoladowa.  
Ja mam wersję o zapachu pomarańczowym. Po odkręceniu słoiczka ukazuje się nam biała wazelina o wyraźnym zapachu. Jest on przyjemny dla nosa i niechemiczny. Niestety zapach wazeliny utrzymywał się tylko przez około dwa tygodnie. Potem ulotnił się i aktualnie mam produkt bezzapachowy.

Działanie:
Wazelinę stosuję na usta głównie na noc, ponieważ dobrze natłuszcza i nawilża wargi na długo. W sezonie grzewczym jest to dla mnie bardzo ważne, bo gdy posmaruję nią wargi na noc, to rano nie są one suche i popękane. Dzięki temu nie mam też żadnych suchych skórek. Czasem również, gdy wykonuje makijaż używam tej wazeliny pod szminki. Łatwiej się wtedy rozprowadzają i lepiej prezentują. Jest to produkt bardzo wydajny - nie trzeba go dużo nakładać na raz. Czasem zdarzy mi się jej nieco zjeść, ale ma bardzo neutralny smak - można nawet powiedzieć, że jest bezsmakowa.

Podsumowując:
jest to bardzo dobry i tani produkt, który pod względem działania spełnia obietnice producenta. Cieszę się, że trafił on w moje ręce :))

Pojemność: 15 g

Cena: ok 7 zł

Dostępność: sklep internetowy firmy, apteki

Skład: Petrolatum, Cetyl Alcohol, Cholesterol, Copernicia Cerifera Cera, Hydrogenated Vegetable Oil, Aroma, Limonene, Linalool, Citral, Geraniol, Citronellol.

Zużycia w kwietniu

$
0
0
Właściwie to nie spodziewałam się, że zużyje aż tyle kosmetyków. Większość z nich zaczęłam używać już wcześniej, ale w kwietniu dobiły one dna. Powoli dochodzę do równowagi kosmetycznej: małe zakupy, duże zużycia. Zaczynam coraz bardziej stawiać na minimalizm.


1. BABYDREAM - balsam do kąpieli dla matek - pisałam o nim TUTAJ. Używałam go oczywiście do mycia włosów. Na początku byłam z niego zadowolona, ale z czasem włosy po umyciu w nim wyglądały na zbyt bardzo przetłuszczone. Zużyłam go do końca, ale następnym razem, gdy go kupię, to będę używać raczej do kąpieli.

2. BARWA MISS - mleczko pod prysznic z proteinami mleka i miodu - dobry produkt, za nieduża cenę. Szkoda, że kosmetyki tej firmy są dość trudno dostępne. Jego recenzja pojawiła się TUTAJ.

3. ALTERRA - antycellulitowy olejek do skóry brzoza i pomarańcza - nie pisałam jego recenzji, ponieważ o tych olejkach napisano już chyba wszystko. Bardzo go lubiłam używać. Jest to dobry produkt, a dodatkowo można go używać na wiele sposobów. Ja olejowałam nim włosy, wcierałam w skórę ciała, dodawałam do kąpieli.

4. BIOCHEMIA URODY - tonik z kwasami AHA / BHA 10% - jego recenzje możecie przeczytać TUTAJ.

5. REVITACELL - Stem Cells Regenerating and Nourishing Cream-Serum Night - pisałam o nim TUTAJ. Byłam ciekawa jego wydajności, dlatego po każdym użyciu rysowałam kreskę na opakowaniu. Wystarczyło mi na 54 użycia.


6. ELIZABETH ARDEN - Green Tea - piękny, świeży zapach - taki jakie lubię najbardziej :))

7. LIRENE - krem dla zniszczonych dłoni ratunek - bardzo go lubiłam. Więcej na jego temat możecie poczytać TUTAJ.

8. BINGOSPA - balsam kokosowy do dłoni - dobry i wydajny krem, ale jego zapach jest dla mnie zbyt słodki. Pisałam o nim TUTAJ.

9. BELL - bezacetonowy zmywacz do kruchych i osłabionych paznokci o zapachu frezji - dobrze sobie radził ze zmywaniem lakierów. Dodatkowo nie miał takiego typowego chemicznego zapachu jaki mają zmywacze.

10. VIRTUAL - fluid kryjący z olejem jojoba - fluid ten mi się nie skończył, ale przez to że okropnie ciemnieje na twarzy, to go wyrzucam. Jego recenzja pojawiła się TUTAJ.


 Dla zainteresowanych przygotowałam zdjęcie jak wygląda, gdy ciemnieje.

11. L'BIOTICA BIOVAX - szampon do włosów ciemnych - lubię od czasu do czasu użyć ten szampon.

12. BIAŁY JELEŃ - hipoalergiczny szampon do włosów ciemnych - ciężko mi się o nim wypowiedzieć, bo wystarczył mi tylko na raz. W każdym bądź razie krzywdy moim włosom nie zrobił.

13. JOHN MASTERS ORGANICS - kilka saszetek różnych produktów:
- cytrus i gorzka pomarańcza odżywka do włosów,
- cynk i szałwia szampon do włosów,
- lawenda i awokado intensywna odżywka,
- wieczorny pierwiosnek szampon do suchych włosów,
- intensywnie nawilżający krem z japońskiej mandarynki. 
Muszę przyznać, że te kosmetyki do włosów bardzo mnie zaciekawiły. Saszetki wystarczyły tylko na jedno użycie, dlatego ciężko jest napisać jakaś recenzje o nich. Jenak moje włosy dobrze po ich użyciu wyglądały.

14. YANKEE CANDLE - wosk o zapachu Garden Hideaway. Mi i mamie ten zapach bardzo się podoba. Natomiast mój mąż wyraził o nim taką opinię: "Czym Ty tu znów smrodzisz".

Zakupy w kwietniu + paczka

$
0
0
W tym miesiącu również stawiam na minimalizm kosmetyczny. Kupiłam tylko 4 produkty (jednego brakuje na zdjęciu).


Stwierdziłam, że moje włosy potrzebują odświeżenia koloru. Nie chciałam go jakoś drastycznie zmieniać, dlatego kupiłam farbę w kolorze brązowym. Na www.doz.pl zamówiłam farbę do włosów z ekstraktami roślin Color&Soin w odcieniu 5B, czyli chocolate brown. Kosztowała 29,89 zł. Odżywka do paznokci, którą używam przez ostatnie miesiące nie sprawdziła się, dlatego postanowiłam wypróbować odżywkę do paznokci z keratyną firmy Biogena Pharma. Kosztowała 9,90 zł. Ciekawa jestem jak się sprawdzi. Przechodząc obok Mydlarni u Franciszka nie mogłam się powstrzymać i nie wstąpić. Okazało się, że mają przeceny, ale udało mi się powstrzymać i nie wynieść pól sklepu. Kupiłam tylko Savon Noir o zapachu różanym 100 g. Kosztuje 28 zł, ale była zniżka o 10%. Na zdjęciu brakuje jeszcze kapsułek z olejem z wiesiołka, w który się zaopatrzyłam, aby wspomóc moje włosy.

Skusiłam się na kilka wosków Yankee Candle:

- Waikiki Melon
- Bahama Breeze
- Pink Dragon Fruit
- Fruit Fusion
- Paradise Spice
- Mango Peach Salsa

Od Agencji Werner i Wspólnicy otrzymałam do testów peeling do ciała o zapachu wiśnia i porzeczka z Farmony:

Jeśli ciekawią Was zakupy nie kosmetyczne, to kupiłam sobie sandałki na lato:

Kawowe smakołyki od Farmony

$
0
0
W Serii Sweet Secret od Farmony dostępnych jest wiele zapachów. Tym razem miałam możliwość wypróbować dwa kosmetyki  o zapachu słodkie cappuccino i tiramisu. A są to: kawowy żel peelingujacy do mycia oraz kawowy suflet do ciała.

KAWOWY ŻEL PEELINGUJĄCY DO MYCIA CIAŁA


Od producenta:
Wyjątkowy kosmetyk o pobudzającym zapachu kawowego deseru został stworzony dla osób, które cenią produkty naturalne i lubią rozkoszować się chwilami przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura doskonale myje i wygładza skórę, nie powodując jej wysuszenia, a drobinki ścierające usuwają martwe komórki naskórka poprawiając mikrokrążenie i dotlenienie skóry.

Moja opinia:
Żel ten znajduje się w charakterystycznym dla firmy opakowaniu. Jest ono wygodne i poręczne w użyciu. Łatwo się otwiera, bez problemu można dozować odpowiednią ilość produktu. 

Mimo że nie jestem miłośnikiem kawy, to zapach tego żelu bardzo mi się podoba. Nie jest on chemiczny, ani duszący. Po prostu bardzo przyjemny. 

Kosmetyk ten ma żelową konsystencję - nie jest za rzadki, ani za gęsty. Zatopione są w nim zmielone ziarenka kawy. Jest koloru brązowego. Nie jest to typowy mocny "zdzierak". Jego działanie peelingujace jest bardo delikatne - co mi właściwie odpowiada, bo czegoś takiego mi było trzeba. Mocno złuszczających peelingów mam już kilka. Skóra po jego użyciu pozostaje gładka i czysta. Żel ten nie powoduje jej wysuszenia. Jestem zadowolona z tego produktu.

Pojemność: 225 ml

Cena: ok 12 zł

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Acrylates Copolymer, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Glycerin, Polyethylene, Parfum, Polysorbate 20 Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Powder, Propylene Glycol, Coffea Arabica (Coffee) Seed Extract, Panthenol Inulin, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, DMDM Hydantoin, Methlchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Caramel Colour E150D, Coumarin.

KAWOWY SUFLET DO CIAŁA


Od producenta:
Wyjątkowy kosmetyk do pielęgnacji ciała o przyjemnej, delikatnej konsystencji i pobudzającym zapachu został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało. Powstał na bazie ekstraktu z kawy i protein mlecznych, dzięki czemu skutecznie pielęgnuje skórę, a do tego obłędnie pachnie, pozostawiając długotrwały zapach kawowego deseru. Regularne stosowanie daje uczucie wypielęgnowanej, jedwabiście gładkiej i pachnącej skóry. Bogata receptura rewitalizuje, ujędrnia i wygładza skórę oraz wspomaga redukcję cellulitu, a wyjątkowo kuszący aromat kawy pobudza i dodaje energii, zapewniając doskonały nastrój.

Moja opinia:
Kosmetyk znajduje się w plastikowym zakręcanym słoiczku. Na początku zabezpieczony jest on folią.

Suflet łatwo się rozprowadza po skórze, szybko się wchłania i nie zostawia żadnej tłustej warstewki. Jego zapach również jest kawowy. Powiedziałabym, że lekko słodkawy. Utrzymuje się na skórze jeszcze przez pewien czas. 

Zimą jego właściwości nawilżające były dla mnie nieco za słabe, ale aktualnie spisuje się dobrze. Jenak uważam, że dla osób ze skórą suchą będzie to produkt zdecydowanie za słaby.

Pojemność: 225 ml

Cena: ok 13 zł

Skład: Aqua, Ethylhexyl Stearate, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Propylene Glycol, Paraffinum Liquidum (mineral oil), Glyceryl Stearate Citrate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii (shea) Butter, Cocos Nucifera (coconut) Oil, Coffea Arabica (coffee) Seed Extract, Hydrolyzed Milk Protein, Lactose, Panthenol, Allantoin, Inulin, Xanthan Gum, Acrylates/c10-30 alkyl acrylate Crosspolymer, Disodium Edta, Sodium Hydroxide, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, 2-bromo-2-nitropropane-1,3-diol, Parfum, Coumarin, BHA, E150C.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
 
Dziękuję Pani Beacie z Agencji Werner i Wspólnicy za udostępnienie mi tych produktów do przetestowania. Pragnę zaznaczyć, że fakt otrzymania kosmetyków za darmo w żaden sposób nie wpłynął na obiektywność mojej recenzji.

SENSE OF BIO - szampon ekologiczny z wyciągiem Babassu

$
0
0
Od producenta:
Szampon Ekologiczny wzbogacony o specjalnie sprowadzony z Brazylii olej palmy Atalia, zwany także olejem Babassu, który od setek lat jest wykorzystywany przez rdzenna ludność zamieszkująca Brazylię. Jest to leczniczy szampon ekologiczny - szampon zapobiegający wypadaniu włosów - szampon do pielęgnacji skóry głowy i pielęgnacji włosów. Oczyszcza skórę i włosy w bardzo delikatny sposób, a następnie odżywia i wzmacnia przed szkodliwym działaniem środowiska. Kojąco nawilża skórę głowy i chroni włosy przed wypadaniem, czyniąc je zauważalnie żywymi, błyszczącymi i wyglądającymi zdrowo.
98,9% składników naturalnych
10% składników pochodzących z Farmy Ekologicznej



Moja opinia:
Szampon znajduje się w plastikowej butelce, która jest wygodna w użyciu. Zamykana jest ona na zatrzask, który daje się łatwo i lekko otwierać. Dozownikiem można wydobyć odpowiednią ilość szamponu - nie wylewa się go za dużo.

Opakowanie utrzymane jest w bardzo ładnej i stonowanej kolorystyce. Konsystencja szamponu jest dla mnie odpowiednia - nie jest za gęsty, ani za rzadki. Ma jasno brązowy kolor. Jego zapach jest bardzo przyjemny i niezbyt intensywny.

Szampon ten jest bardzo delikatny dla włosów. Ale za razem również dobrze je oczyszcza. Pieni się, jednak dość słabo. Przy pierwszym myciu włosów praktycznie w ogóle nie wytwarza się piana. Jednak za drugim myciem jest już jej więcej. Nie plącze włosów - nie miałam problemów z ich rozczesaniem po myciu. Moje włosy po umyciu są miękkie, gładkie i dość długo świeże (ok 3 dni), ale wyglądają nijak - są takie matowe. Nie zauważyłam, aby wpływał na zmniejszenie wypadania włosów. Nie wiem czy bym kupiła kolejne jego opakowanie. Dodam jeszcze, że Sense Of Bio to Polska firma.

Pojemność: 250 ml

Cena: od ok 23 do 28 zł

Dostępność: listę sklepów i aptek, w których dostępny jest ten szampon możecie znaleźć TUTAJ. Stacjonarnie widziałam go też w kilku sklepach zielarskich.

Skład:
Szampon ten nie zawiera m.in. parabenów, SLS, PEG, silikonów. Jednak, gdy porównałam jego skład, z tym, który znalazłam na wizażu okazało się, że pozmieniał się on. Kiedyś olej Babassu był na drugim miejscu w składzie. U mnie jest on przedostatni.

Aqua, Pseudotsuga Menziesii Water (balsam Oregon), Ammonium Lauryl Sulfate (łagodny detergent), Glycerin, Inulin, Cocamidopropyl Betaine, Coco-glucoside, Sodium Chloride, Benzyl Alcohol Sodium Pca, Xanthan Gum, Hectolitre, Lauryl Lysine, Potassium Sorbate, Lactic Acid, Parfum, Limonene, Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Orbignya Oleifera Oil (Olej Babassu), Dehydroxanthan Gum.

Color&Soin - farba do włosów

$
0
0
Od producenta:
To produkt do koloryzacji trwalej, wzbogacony cennymi ekstraktami roślinnymi. Dzięki pielęgnacyjnej formule o podwójnym działaniu nadaje włosom wyrazisty kolor, zachowując ich piękno, witalność i pełnię blasku. To trwała farba do włosów, która już od pierwszego użycia barwi 100% włosów, chroniąc je i pielęgnując. Została przetestowana w procesie kontroli dermatologicznej. Farba została opracowana z uwzględnieniem natury włosów, minimalizując podrażnienia skóry i ryzyko wystąpienia alergii. Ponadto dzięki białkom roślinnym i olejkom eterycznym farba powoduje, że włosy błyszczą, są puszyste i miękkie. Color&Soin - paleta 26 odcieni. Bez szkodliwego amoniaku, rezorcyny i parabenu.


Zawartość opakowania:
  • farba do włosów z ekstraktami roślin 60 ml
  • butelka utrwalacza 60 ml
  • saszetka balsamu do włosów 15 ml
  • para rękawiczek ochronnych
  • ulotka

Przygotowanie farby:
Zawartość żelu koloryzującego przelewamy do aplikatora zawierającego czynnik utrwalający. Następnie należy mocno wstrząsnąć, aż do uzyskania jednorodnej mieszanki. Potem odkręcamy końcówkę aplikatora i nakładamy mieszankę na włosy. Pozostawiamy ja na 35 do 40 minut. Po drugim płukaniu włosów nakładamy balsam dołączony do opakowania.

Efekty po koloryzacji:
Nie chciałam zmieniać koloru włosów. Tylko trochę go odświeżyć, a przy okazji pokryć kilka siwych włosów, które pojawiły się. Wybrałam kolor numer 5B, czyli brąz i czekolada. Spodobał mi się odcień pokazany na opakowaniu.


Po koloryzacji okazało się, że otrzymałam najciemniejszy możliwy odcień.

Po farbowaniu włosy wyszły jednolite - bez różnicy między odrostami a końcówkami. Farba nie wpłynęła negatywnie na ich stan - nie są wysuszone, ani zniszczone. Siwe włosy zostały dobrze pokryte. Uzyskałam obiecany przez producenta blask - ja nie widzę tego aż tak bardzo, ale spotkałam się z kilkoma osobami, które zwróciły mi uwagę, że moje włosy pięknie się błyszczą.

Aktualnie po trzech tygodniach od farbowania kolor zrobił się na nieco jaśniejszy, ale nadal jest intensywny.

Cena: 29,89 zł

Skład:
Farba do włosów:
PEG-2 Oleamine, Aqua Puryficata Cocamide DEA, Alcohol Denat., Propylene Glycol, Ethanolamine, Oleic Acid, Tetrasodium EDTA, Sodium Sulfite, Hydrolyzed Vegetable Protein, Sodium Erythorbate, p-Phenylenediamine, p-aminophenol, 4-chlororesorcinol, 2-Methylresorcinol, N,N-Bis (2-Hydroxyethyl) - p-Phenylenediamine Sulfate, 4-Amino-2-Hydroxytoluene, 2,4-Diaminophenoxyethanol HCl.

Utrwalacz:
Aqua Purificate, Hydrogen Peroxide, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Laureth-3, Ceteareth-20, Oxyquinoline Sulfate.

Balsam do włosów:
Aqua Purificata, Quaternium-83, Rosmarinus Officinalis, Imidazolidinyl Urea, Eucalyptus Globul


Przy okazji chciałam zwrócić uwagę na pewien post o naturalnej farbie, która okazuje się wcale nie być taka naturalna. Jest to farba BIOKAP - a wpis ten znalazłam na blogu Angel - kosmetyki bez tajemnic: "BIOKAP Naturalna farba? Naturalnie jedno wielkie kłamstwo". Gdy zaczęłam porównywać skład farby, której używałam z tą farbą z notatki okazało się, że wiele substancji oznaczonych na czerwono tutaj też się pojawia.

Zakładka WYMIANA

$
0
0
Zastanawiałam się co zrobić z kosmetykami, które mam na wymianę. Dlatego postanowiłam zapytać Was o radę. Przekonały mnie opinie osób, które doradziły, aby nie robić rozdania. Lepiej dodać zakładkę wymiana - i tak też dzisiaj czynię. Zapraszam do obejrzenia kosmetyków w zakładce - może znajdziecie coś dla siebie.

>>>>>>>>>>>>>>> TUTAJ <<<<<<<<<<<<<<<

PARADISE SPICE

$
0
0
Już od dawna na blogach zaczęły pojawiać się posty o woskach Yankee Candle. Zaczęły mnie one ciekawić, ale długo opierałam się przed dokonaniem ich zakupu. Aż w końcu na spotkaniu blogerek otrzymałam moje pierwsze dwa woski. Nie miałam kominka wiec nie mogłam ich użyć. Rozglądałam się za jakimś, ale trudno było mi się zdecydować, który wybrać. Uprzedziła mnie mama, która zakupiła mi taki oto kominek (bo mama też była ciekawa tych wosków).


Stylizowany jest on na kociołek na piecu. Nie był drogi - kosztował około 10 zł.


Cały wosk nie mieści się w tym kominku, dlatego dzielę go na 4 części.


Jeśli chodzi o wydobycie wosku po wypaleniu olejków w nim zawartych, odkryłam bardzo prostą na to metodę. Wystarczy, że włożę pojemniczek z woskiem na chwilę do zamrażarki. Po wyjęciu wystarczy wosk lekko dotknąć i sam wyskakuje.


Jednak nie o kominku miał być ten post. W kwietniu zakupiłam 6 nowych wosków, a także wypaliłam jeden o zapachu Garden Hideaway. Mi się on podobał, tylko mój mąż jak go wyczuł to zaraz wolał: "Czym ty tu znów smrodzisz?". Chciałam wypróbować następny, jednak tym razem to mąż wybierał zapach. Wysypałam moje woski na stół, dałam mu je powąchać i powiedziałam, aby wybrał ten, który będziemy teraz palić. Jego wybór padł na Paradise Spice. 


Jest to połączenie zapachu bananów i wanilii ze szczyptą cynamonu i goździków. Teraz mąż mówi, że w pokoju ładnie pachnie. Mi również ten zapach się podoba, ponieważ utrzymuje się w pokoju jeszcze długo po zakończeniu palenia wosku. Został mi już ostatni kawałek Paradise Spice i wkrótce trzeba będzie dokonać kolejnego wyboru odnośnie następnego zapachu :))

TAG: Liebster blog

$
0
0
Jakiś czas temu byłam już otagowana do tego TAGu. Tym razem zostałam zaproszona do tej zabawy przez następne blogerki: wiolkaa93,patka,betta cuoraz Antoninę Guzik. Dziękuję dziewczyny :)) Zabrałam się w końcu, aby odpowiedzieć na Wasze pytania.


Od wiolkaa93 otrzymałam następujace pytania:

1. Od kiedy blogujesz ?
Już prawie dwa lata. Zaczęłam w maju 2011 r.

2. Lubisz gotować ?
To zależy co i kiedy. Najbardziej lubię gotować nowe potrawy, takie których do tej pory nie jadłam jeszcze. Ale nie zawsze chce mi się gotować.

3. Najlepszy prezent jaki dostałaś w życiu ?
samochód od rodziców

4. Najmilsze wspomnienie ?
Oświadczyny mojego narzeczonego, a potem nasze wesele.

5. Ile masz lakierów do paznokci ?
Około 25.

6. Masz lek wysokości?
Nie

7. Najgłupsza rzecz w twoim życiu?
Kupuję za dużo ubrań - ale koniec z tym idę na odwyk. Głupie tu jest to, że potem wyrzucam dużo całkiem dobrych ubrań, bo niepotrzebnie leżą mi w szafie, bo ich nie noszę.

8. Masz złotą rybkę. Trzy życzenia do niej ??
Nieraz się nad tym zastanawiam jakbym mogła zadać trzy życzenia złotej rybce, to co by to było. Życzenia zmieniają się w miarę zmiany sytuacji życiowej. Aktualnie poprosiłabym ją o dużo zdrowia dla mnie i najbliższych oraz maszynkę, która produkuje takie ilości pieniędzy, że mogłabym spełniać swoje zachcianki.

9. Najcenniejsza rzecz według Ciebie?
Prawdziwa przyjaźń

10. Ulubiony kolor?
zielony

11. Co ostatnio kupiłaś?
krem pod oczy


Pytania od patki:

1. Co porabiasz w życiu?
Szukam pracy.

2. Co najchetniej czytasz?
Kryminały

3. Wolisz morze czy góry?
góry

4. Jakie masz must have ubraniowe?
Aktualnie są to leginsy i wygodna bluza.

5. Jaki jest Twoj kosmetyk wszech czasów?
olejek z drzewa herbacianego

6. Ulubiony film?
"Kolekcjoner kości"

7. Ulubiony napój?
zielona herbata

8. Jakie imię dałabyś swojemu dziecku, lub jakie dałaś?
Jakie imię dałabym dziecku trudno powiedzieć, bo to się stale zmienia. Co chwilę mi się inne podobają.

9. Bez czego byś nie wyszła z domu?
Bez zegarka bym nie wyszła. Mogę nie mieć make-upu, ale zegarek musi być.

10. Jakie jest według ciebie najpiękniejsze miejsce na świecie?
Bardo podoba mi się w krajach egzotycznych - lazurowe niebo, czysta woda, plaża.

11. Co najczęściej jesz na śniadanie?
musli


Pytania od beta cu:

1. Co byś zrobiła, gdyby za tydzień miał być koniec świata?
Nic - przeżyłam już kilka końców świata i jakoś nie rusza mnie to.

2. O czym marzysz?
O własnym domu.

3. Co Cię skłoniło do założenia bloga?
Na początku to była głównie nuda spowodowana bezrobociem. Potem okazało się, że dzięki blogowi nie "zwariowałam" przez to ciągle siedzenie w domu. Aktualnie lubię się dzielić z innymi moimi odczuciami odnośnie używanych kosmetyków, a otrzymane komentarze dają mi motywacje do dalszego prowadzenia bloga.

4. Ulubiony kolor?
Zielony

5. Bez czego nie wychodzisz z domu?
Odpowiadałam już na to pytanie powyzej.

6. Od czego jesteś uzależniona?
Od chęci wypróbowania coraz to nowych kosmetyków.

7. Jaka jest Twoja ulubiona książka.
Nie mam takiej jednaj - lubię czytać kryminały.

8. Z czego ostatnio się śmiałaś?
Z dowcipów, które przeczytałam na jednym z blogów.

9. Najpiękniejsze miejsce w którym byłaś to...?
Nie byłam jeszcze w tych miejscach, które chciałabym zobaczyć.

10. Jaki jest Twój ulubiony kosmetyk?
Aktualnie będzie to błyszczyk do ust z Catrice.

11. Opisz siebie w 5 słowach?
Odpowiedzialna, punktualna, skrupulatna, poważna, zapominalska


Pytania od Antoniny Guzik:

1. Aromaty słodkie czy orzeźwiające?
Zdecydowanie orzeźwiające. Nie lubię słodkich zapachów.

2. Jaki jest Twój ulubiony sklep?
Jeśli chodzi o sklep ubraniowy to jest to Orsay, natomiast sklep kosmetyczny - ciężko mi wybrać, bo kupuję kosmetyki różnych marek i nie mam swojej ulubionej.

3. Wiosna, lato, jesień czy zima?
Ja uwielbiam wiosnę - gdy przyroda budzi się do życia, dni stają się coraz dłuższe i robi się coraz cieplej.

4. Po trupach do celu, czy oddam ostatni grosz, aby pomóc?
W większości sytuacji raczej oddam ostatni grosz, aby pomóc. Jednak zdarzają się też i takie kiedy za wszelką cenę będę dążyć do osiągnięcia celu.

5. Ulubiona książka ?
Nie mam - nie zdarza mi się czytać jednaj książki więcej niż raz.

6. Ile lakierow do paznokci masz w swojej kolekcji?
Było już to pytanie. Nie mam dużo lakierów. Nie więcej niż 25.

7. Czym jest miętus ?
Mi sie to słowo kojarzy z cukierkiem miętowym.

8. Ulubione cukierki?
Michałki Białe

9. Piosenka, ktora pozytywnie Ci się kojarzy?
Selena Gomez "Love you like a love song"

10. Czy łzy są oznaką słabości?
Znalazłam kiedyś takie określenie, które uważam, że będzie tutaj odpowiednie: "Ludzie płaczą nie dlatego, że są słabi. Płaczą, ponieważ byli silni zbyt długo".

Urodzinowo - konkursowo

$
0
0
Pierwszy post na blogu pojawił się 30 maja 2011 r. Od tego czasu już za niedługo upłynie dokładnie dwa lata od kiedy prowadzę swojego bloga. Z tej okazji postanowiłam wznowić edycję konkursów, które odbywały się przez styczeń i luty tego roku. Spodobała Wam się taka forma konkursu, a ja obiecałam, że za jakiś czas znów się odbędzie. Tym razem paczki z kosmetykami będą większe, ale odbędą się tylko 3 edycje konkursu. Zasady będą bardzo podobne. Konkursy będą startować co wtorek, ale wydłużę troszkę czas na zgłaszanie się. Warunki do spełnienia nie będą trudne.

Co Wy na to ???
Viewing all 654 articles
Browse latest View live