Już od dawna czytałam recenzje tego nawilżającego balsamu do ust. Jednak dopiero od niedawna mam okazje poznać go osobiście. Można rzec, że wszyscy mają Carmex, a ostatnio mam go też i ja :))
Najbardziej lubię balsamy w sztyfcie ze względu na wygodę aplikacji. Dlatego co do opakowania nie mam żadnych zastrzeżeń. Dodatkowo posiada ono zabezpieczenie przed otwarciem go przez kogoś ciekawskiego w sklepie.
Dziwnie mi się używa ten balsam ze względu na mrowienie na ustach, które on powoduje. Dzieje się tak ze względu na użyte składniki, a uczucie mrowienia daje nam znać, że balsam działa. Jednak im dłużej go używam, tym bardziej się do tego przyzwyczajam. Balsam ma żółtawy kolor, ale na ustach jest bezbarwny. Pod względem działania jestem zadowolona z tego produktu. Przede wszystkim nawilża i koi skórę warg. Dzięki temu zabezpiecza przez ich pękaniem czy spierzchnięciem. Świetnie używa mi się go teraz, gdy robi się coraz zimniej. Dobrze też zapewne sprawdzi się zimą.
Pojemność: 4,25 g
Cena: ok 9 zł
Skład: Petrolatum, Lanolin, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Candelilla Cera, Benzophenone-3, Ozokerite, Cetyl Esters, Theobroma Cacao Seed Butter, Cera Alba, Paraffin, Camphor, Menthol, Salicylic Acid, Aroma, Vanillin. Zawiera Oxybenzone.
Używałyście już Carmex ???
Którą wersję polecacie ???