Od stycznia zabrałam się za zużywanie kosmetyków, których resztki plątały mi się na półkach. Wykończyłam ich dość sporo. Zastąpiłam je nowymi. Dlatego nie spodziewałam się, że w tym miesiącu uda mi skompletować jakieś zużycia. Okazało się jednak, że trochę mi się ich nazbierało. Na sam początek pójdzie piątka kosmetyków, która świetnie się u mnie sprawdziła i zapewne powrócę do nich jeszcze.
1. BIOCHEMIA URODY masło Shea - cenię je za świetne działanie i ogromną wydajność. Jego pełna recenzja znajduje się TUTAJ.
2. BINGOSPA olej z kiełków pszenicy - sprawdził się u mnie świetnie. Mimo że miałam małą buteleczkę, bo pojemności 30 ml, to na długo mi wystarczył. Pisałam o nim TUTAJ.
3. THE SECRET SOAP STORE krem do rąk 20%masła shea - bardzo go polubiłam. Pewnie jeszcze go kupię, ale na razie mam zamiar wypróbować krem do rąk z Isany. Moje ochy i achy o tym kremie opisałam TUTAJ.
4. PHARMACERIS emolientowy krem odżywczy do twarzy na noc - jest to moje tegoroczne odkrycie w zimowej pielęgnacji twarzy. Więcej pisałam o nim TUTAJ.
5. SYNESIS - szampon ziołowy - jeden z lepszych szamponów jakie używałam. Dobrze sprawdził się na moich włosach. Jego recenzja pojawiła się TUTAJ.
Następnie kosmyki dobre, ale nie do końca mi spasowały.
6. NEUTROGENA nawilżające chusteczki do oczyszczania twarzy - chusteczki jak chusteczki. Działały, ale niczym szczególnym się nie wyróżniały. Dlatego nie pisałam ich recenzji. Używałam ich do oczyszczania twarzy głownie na wyjazdach. W domu sięgałam po nie rzadko.
7. WIBO bibułki matujące - pisałam o nich TUTAJ.
8. MARION 60 sekundowa maseczka z olejkiem arganowym - producent przeznacza ją na dwie aplikacje, mi jednak wystarczyła na cztery. Niby coś tam działa, ale nie na tyle dobrze, abym chciała ją jeszcze kupić.
9.e.l.f. płynny eyeliner - właściwie to byłam z niego zadowolona. Jego recenzja dostępna jest TUTAJ.
10. KATY PERRY Killer Queen - genialny flakonik skrywający zapach, do którego musiałam się przyzwyczaić. Więcej pisałam o nich TUTAJ.