Bardzo podoba mi się efekt ombre. Nawet przez pewien czas miałam włosy zafarbowane w ten sposób. Czyli ciemniejsze u nasady, z coraz jaśniejszym kolorem im bliżej końcówek. Jednak muszę przyznać, że po pewnym czasie zaczęłam się męczyć z ich pielęgnacją i stylizacją. Rozpuszczone coraz bardziej mnie denerwowały, ponieważ zaczęły się niemiłosiernie puszyć i strączkować. Potrzebowałam, aby odświeżyć kolor, a przy okazji podciąć trochę końcówki. A poza tym już nieco znudziło mi się to ombre.
Ujednoliciłam kolor włosów na ciemny brąz. Nie chciałam już jasnych końców, bo są trudniejsze w codziennej pielęgnacji. Włosy w tym miejscu są bardziej suche i musiałam aplikować na nie spore ilości olejku, aby w miarę dobrze wyglądały. Teraz, mimo że nadal zmagam się z ich suchością (zmiana koloru nie zmieniła ich kondycji), ale za to zyskały ładniejszy wygląd. Są bardziej błyszczące i prościej jest mi je pielęgnować.
Dzięki podcięciu końcówek włosy zyskały nieco na objętości. Optycznie wygląda na to, że jest ich więcej. Przedtem miałam włosy okropnie przyklapnięte - nie pomagało nawet suszenie ich głową w dół. Teraz same unoszą się u nasady - przypomniałam sobie dzięki temu cięciu za co lubiłam moje włosy. Za to, że po wymyciu głowy mogę teraz zostawić je do samodzielnego wyschnięcia, a one będą fajnie ułożone.